wtorek, 25 grudnia 2012

.

To są takie święta, które z jednej strony cholernie mnie cieszą, z drugiej wywołują nostalgię.

niedziela, 2 grudnia 2012

czwartek, 29 listopada 2012

.

Raz na wozie, raz pod wozem. Teraz z kolei nabieram przekonania, ze spontaniczne decyzje nie zawsze sa dobre.

wtorek, 27 listopada 2012

.

O zgrozo. Podoba mi sie. Atmosfera w pracy. Zycie bez komputera w domu. Moje M1. Przeraza milion nowych programow i to ze bede IT helpdeskiem. Ja. Po fil.szwedzkiej. IT supportem. Sånt är livet, mawia kolega z pracy

poniedziałek, 12 listopada 2012

wtorek, 30 października 2012

sobota, 27 października 2012

.

To ja jestem z gory nastawiona na nie czy po prostu po jednym spotkaniu da sie to ocenic, wyczuc?
Ze to nie to.
Ze to nie bedzie to.

niedziela, 21 października 2012

.

Czyszczenie obuwia.
W tym jestem dobra.
Najlepiej tak hurtowo.
Min. 6-8 par na raz.
Czyli niedziela.

.

Nie uważam alkoholizmu za chorobę.
Raczej wybór.
Ale kiedy widzę ludzi starszych ode mnie o kilka lat, którzy piją codziennie, to stwierdzam, że to przykre, smutne i straszne.
I że potrzebują pomocy.

czwartek, 18 października 2012

wtorek, 16 października 2012

.

Podobno przypominam Kasie Tusk.
To dziwne i zaskakujace.
Nie nosze obcasow i nie zamawiam ciuchow z asosa.

niedziela, 14 października 2012

.

Lubię siedzieć na dworze.
Zwłaszcza pić alkohol na powietrzu.
Albo tylko siedzieć i gadać.
I jeść.
Atmosfera na świezym powietrzu jest zawsze luźniejsza.
Jest przyjemniej.
A i komputer nie rozprasza.


.

Wysłałam 3cv w środę.
Jutro pierwsza rozmowa rekrutacyjna.

sobota, 13 października 2012

.

Spakowałam wszystkie zeszyty ze studiów w karton.
Karton wyląduje w piwnicy.
To już chyba takie ostateczne pożegnanie i zamknięcie tamtego rozdziału, co?

.

Byłam na jego koncercie.
Troszkę inna muzyka.
Inny klimat w klubie pełnym tańczących ludzi.
Panda DA Panda.

czwartek, 11 października 2012

.

Muzyka naprawde potrafi czynic cuda.
Gra na gitarze czy kilka wersow jakiejś piosenki  z lat 70. w jego wydaniu kazdego dnia .
Albo chociaz glosnej muzyki z glosnikow. 
Będzie mi tego brakowac. 

środa, 10 października 2012

.

Trudny powrót z wakacji.
Powrót do niczego.
Nagle moja mieścina jest szarobura.
Znajomych niewielu.
Robić nie ma czego.
Szukanie pracy, stresujące, bo ofert niewiele. 
I pogoda iście jesienna.
A okulary przestały być potrzebne.



.

Wakacje udane.
Wesołe. Zarazem też smutne bardzo.


niedziela, 30 września 2012

.

Ostatnio, nie wiedzieć czemu, przypomniałam sobie, że w Szwecji do pizzy dodają kapustę kiszoną.
Nie odkryłam jednak, skąd się wziął ten zwyczaj i czy kapustę należy włożyć na pizzę, czy zjeść przed pizzą, albo po.

paris blue

Zimno.
Jesiennie.
Gorąca herbata.
Muzyka w tle.
I albumy na kolanach.

piątek, 28 września 2012

.

Torby próżniowe to naprawdę wynalazek.
Wypełniłam już 4 takie moimi ubraniami, które nadal czekają na nowych właścicieli.

środa, 26 września 2012

.

Jest ulga.
Jest piątka na dyplomie.
Jest też nowa płyta. (nowe spodnie + parę drobiazgów)
Stres chyba schodzi ze mnie dopiero teraz.

niedziela, 23 września 2012

sobota, 22 września 2012

piątek, 21 września 2012

środa, 19 września 2012

.

Porządki w szafie.
Wyzbyłam się 2/3 t-shirtów, topów, koszul, koszulek.
Myślałam, że ograniczę ich ilość do 50.
Nie zmieściłam się.
Zostało ponad 60 w szafie i cała masa na krześle w kolejce do prasowania.
Ale i tak jakoś mi lżej.
Zostaje pytanie - co z tą spakowaną resztą ubrań?
Allegro odpada. Dość nieopłacalne.
W rodzinie nikogo moich rozmiarów nie ma - wszystkie młodsze kuzynki dawno mnie przerosły.
Czerwony krzyż to dla mnie wciąż dobrze zarabiająca firma, która eksportuje ubrania do azjatyckich second-handów. 


..

Ten dzień jest jak ta moja dzisiejsza sałatka - niby dobra, ale jednak niewypał.
Niby coś wiem, ale nadal nic.
Czuję, że moja obrona będzie moją porażką.

cezar

Sałatka Cezar, niby taka prosta, a jednak nie.
Kurczak, który miał być grillowany, jest chrupiący niczym Lay'sy.
Grzanki nie takie, jakie miały być.
Wszystko nie tak.

wtorek, 18 września 2012

.

Są osoby, dla których nie znajduję czasu.
A powinnam.
Bo są tego zdecydowanie warte.

Są też z tego korzyści- np. wczoraj ten oto Pan (o tam, na zdjęciu) zabrał mnie na najlepsze burgery w mieście. (Wiem, co mówię. Nie jadam fast-foodów ani w sieciówkach, ani gdzieś indziej, ale lazurek był przepyszny!)

.

Jak to było?
Kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana?
Taki ze mnie ryzyk fizyk, że postanowiłam wysłać CV. ;)

niedziela, 16 września 2012

one day

Jeden dzień może zmienić całe Twoje życie.
Jedna decyzja.
Jeden ruch.
One day (2011)

lazy sunday

brakuje mi kogoś, kto zorganizuje mi czas wolny.
jak kiedyś.
jedna wycieczka na tydzień.
na ogół- w ciemno.
to były dobre czasy.
albo zwyczajnie kogoś, kto chętnie spędzi czas na czymś innym, niż przesiadywaniu w kawiarni.
 

sobota, 15 września 2012

.

Trzy okazje.
Jedno ognisko.
Trochę ponad tuzin, może dwa, młodych, młodszych i trochę starszych ludzi.
Kiełbasy z ogniska, wino.
Śmieszne opowieści z ust kilku osób jednocześnie.
Miło. Mimo złowrogich chmur i mojej gafy. (Bo podobno kobietom w ciąży nie wręcza się wrzosu.)
 

piątek, 14 września 2012

.

Tak łatwo oceniać innych.
Patrzeć krytycznym okiem.
Wytykać błędy.
Tak trudno zacząć od siebie.
Mam wrażenie, że niektórzy nigdy tego nie zrozumieją.
Że nie należy patrzeć na innych, a na siebie.

czwartek, 13 września 2012

.

Czasem, pewne znajomości są jak wino.
Im starsze, tym lepsze.
Więcej szczerości, normalności, otwartości.

środa, 12 września 2012

.

Nawet nie pożegnałam lata, a tu już jesień za oknem.
Więc żegnam zdjęciem z lipca.

.

Spotkanie przy piwie.
Nie trzeba kolacji, kanapek czy chipsów.
Okazuje się, że nadal możliwe są spotkania i rozmowy, przy których nie liczy się cała otoczka.
Piwo w rękę, poduszka pod tyłek,a czas mija.

wtorek, 11 września 2012

poniedziałek, 10 września 2012

.

Ha! Sama sobie (spóźnione i zaległe) wakacje zorganizowałam.
Bilety za czwórkę (4zł!!!) w jedną stronę. (No dobra, do tego bagaż, więc z 8 zł robi się 180;))
Wprosiłam się do Norrköping.
Na tydzień.
Do chłopaka, którego ledwo znam.
I cieszę się cholernie! :)

.

Chyba naprawdę lubię czyścić łazienki.

niedziela, 9 września 2012

.

Relacje rodzinne to ciężka sprawa.
Zwłaszcza te na linii ja-bratowa.

.

Czasem się boję, że naprawdę zostanę starą panną.
Że tyle razy, głównie ze strachu, mówiłam nie, nie teraz, że los już mi nie ześle nikogo cudownego i będę sama.

sobota, 8 września 2012

.

Właściwie, ten wyjazd był tym, czego potrzebowałam od maja czy czerwca.

.

Ten wyjazd był naprawdę uzdrawiający.
Chyba takich chwil mi brakowało.
Beztroski.
Kilkugodzinnych przejażdżek rowerowych przez pola, łąki i lasy.
Bez celu.
Z jabłkami kradzionymi prosto z drzewa.
Bez zmartwień i niepotrzebnych myśli.

piątek, 7 września 2012

.

I nagle mam przed oczami ten obraz.
Ja, M. z ciążowym brzuchem i dwie inne.
Już nie mamy po naście lat.
Jesteśmy dorosłe.
I wciąż widzę to jak przez mgłę.
Jakbym to nie była ja.

.

Bralczyk jets moim nowym bogiem.
Choć na podium Lars-Gunnar.

poniedziałek, 3 września 2012

like

Lubię swój posprzątany, czyściutki pokój.
Niestety jest to, od kilku miesięcy, stan, który trwa parę godzin, co najwyżej parę dni.

.

Chciałabym kiedyś polecieć na Islandię.
Zresztą, jest dużo miejsc, które chciałabym zobaczyć.

niedziela, 2 września 2012

.

Do dupy te wakacje.
Najgorsze ever!

.

I nagle, znowu, okazuje się, że stoi się samotnie.
Jest się samym w swoich planach.
Najpierw jest chętnie, jasne, musimy to zrobić, tak, umówimy się.
A później wielkie nic.

sobota, 1 września 2012

trafiony

Swego czasu chodziłam częściej do teatru.
O dziwo zapamiętałam twarze.
Dzisiaj, oglądając serial, uświadomiłam sobie, że tę aktorkę widziałam.
Gra w teatrze, w którym bywam.

środa, 29 sierpnia 2012

why?

Dlaczego dziewczyny/kobiety nagle uważają, że leginsy to spodnie jak każde inne?
Dlaczego zakładają do nich obcasy i stringi pod? I koszulkę, która nie sięga dalej niż do wysokości owych leginsów?
To jest tak niesmaczne.

wtorek, 28 sierpnia 2012

śmiej

śmiej żelki sokki kwaśne.
chyba najlepsze żelki, jakie w życiu jadłam, a trafiły w moje ręce zupełnie przypadkowo.

poniedziałek, 27 sierpnia 2012

twoja chwila na ziemi

Tag vara på ditt liv! Akta det väl! Slarva inte bort det! För nu är det din stund på jorden!

Przypomniałam sobie o pewnej książce.
Czytałam ją parę lat temu. 
I, co dziwne, jakoś zaprzątałam sobie głowę jej tytułem. 
Do dzisiaj.
Din stund på jorden. Vilhelm Moberg.

Emma

Dość zabawne, że dopiero po kilku miesiącach zorientowałam się, że mam płytę z autografem.
Byłam święcie przekonana/Nie zastanawiałam się w ogóle, że napis 'till Emma' + podpis nie były na okładce płyty od zawsze.
No cóż, na imię Emma nie mam,ale autograf Jose Gonzalesa owszem.

maybe

Czasem sobie myślę, że moje życie to pasmo niedokończonych historii.
Osób, które uparcie się przewijają, choć nie ma dla nich miejsca.
Spraw, które dawno temu powinnam była zakończyć.

name

Podobno noszę greckie imię.
Podobno silna osobowość.
Podobno mam poczucie humoru.

niedziela, 26 sierpnia 2012

ex

Mam takiego jednego byłego ex, którego chcę wymazać z pamięci.
Zmieniłam nr telefonu, ale teraz los płata mi figle i spotykam go w najmniej oczekiwanych momentach.

.

Nie jestem jego fanką.
Nie mam jego płyt, nie słucham na yt.
A jednak. Koncert baaaardzo udany.
Piasek.

.

Obrona, przy dobrych wiatrach, za miesiąc.
A tytuł podobno nie pasuje do pracy.
Sama zaproponowała.
I bądź tu mądry i pisz wiersze.

czwartek, 23 sierpnia 2012

.

Zamówiłam pięć książek Camilli Läckberg.
Bo przecież kiedyś skończę serię Mankella.
Podobnie jak skończę kiedyś pracę magisterską i studia.

.

Nie jest ci gorąco w tych butach?
Tak nie lubię tego pytania.
I tłumaczenia, że to są buty ze skóry.
Owszem, za kostkę, ale buty całoroczne.
Całoroczne.

.

W Laponii szukają sekretarki z niemieckim.

poniedziałek, 20 sierpnia 2012

zmysły

Słuch doskonały.
Mimo że okno otwarte (teoeretycznie mógłby być ruch i zgiełk, ale nie u nas :)), że ja stukam w klawiaturę i słucham muzyki, słyszę bicie zegara na ścianie.
Chyba pierwszy raz.

niedziela, 19 sierpnia 2012

blog

Blog to nie do końca pamiętnik internetowy.
Blog nie daje anonimowości.
Więc myślę o papierowym. 

piątek, 17 sierpnia 2012

J.

Dwie ważne osoby w moim życiu i w moim bliskim otoczeniu noszą to samo imię.
Dobra koleżanka i bratanica.
J.

akuku

Nazwa ulicy adekwatna do klimatu.
Od kilku dni codziennie słyszę kukułkę.
Na dzień dobry.
Miło.

czwartek, 16 sierpnia 2012

środa, 15 sierpnia 2012

Na spokoju.
Nie do wszystkich powiedzonek, które pojawiają się i albo zostają w polszczyźnie albo znikają, jestem przekonana.
Do tego zdecydowanie nie.

czeko

Milka biała z nadzieniem z bzu.
Dawno nie jadłam tak dobrej czekolady.

wtorek, 14 sierpnia 2012

woman

Dbam o siebie, owszem.
Kupuję niezłe kosmetyki.
Lubię dobrze czuć się sama ze sobą.
Myśl o wrześniowym kilkudniowym pobycie w spa cieszy :)

poniedziałek, 13 sierpnia 2012

P.

Jogging z rana jak śmietana!
Najpierw, jeszcze w łóżku, szwedzki.
Kilka ćwiczeń.
I później jogging w lesie z psem.
Dobry początek dnia.

piątek, 10 sierpnia 2012

pani

Wczoraj zagadał mnie chłopak w pociągu.
Znam go z widzenia.
Maksymalnie 4 lata młodszy ode mnie.
Zwróciłam się do mnie per pani.
Nie chcę być panią.
Jeszcze nie teraz.

środa, 8 sierpnia 2012

.

Jesień się skrada.
Dni już coraz krótsze.
Noce coraz chłodniejsze.
A ja nawet nie zdążyłam nacieszyć się latem.

tea

Od kilku tygodni piję wyłącznie wodę i herbaty - zieloną jak zwykle plus z fiołka i z pokrzywy.
Ta z fiołka podobno pomaga na cerę.
Pokrzywa podobno wzmacnia włosy, a mi przecież wypadają garściami.
Szkoda, że mam odruch wymiotny z każdym jej ostatnim łykiem.

e.

Moja lektorka ze Szwecji, moja znaczy ta, z którą miałam zajęcia przez ostatni rok, miała za zadanie, przeczytać nasze magisterki. Oddanie jej choćby kilku stron do sparwdzenia było zresztą warunkiem uzyskania zaliczenia.
I dzisiaj, kiedy sobie czytam mój drugi rozdział, okazuje się, że E. była bardzo niedokładna. Jest masa literówek i doprawdy nie wiem, jak mogła je przeoczyć.

sobota, 4 sierpnia 2012

.

Mimo że waga wciąż ta sama, to zdarza mi się słyszeć, że schudłam.
Lubię to słyszeć.
I czasem sobie nawet myślę, że gdyby nie te głupie chipsy i pepsi, to odżywiam się naprawdę zdrowo.
A może mi się tak jedynie wydaje.
W każdym razie dobrze czuję się sama ze sobą.
Chyba o to chodzi?

piątek, 3 sierpnia 2012

t.time

Odkryłam, że te trzy minuty mycia zębów strasznie się dłużą, jeżeli tylko stoję.
Szybciej, kiedy kasuję smsy albo czytam książkę.
Niby nic odkrywczego, a różnica jest.

Opel.

Brat wybrał mi auto.
Zadzwoniłam, zarezerwowałam.
W poniedziałek odbieram.
Oby było wszystko ok.

das Auto

Najpierw ze stresu boli mnie brzuch.
Później, jak już się dodzwonię, okazuje się, że to pomyłka, że ktoś podał zły numer telefonu.

Zakup auta w Niemczech.
Not so easy. 

czwartek, 2 sierpnia 2012

piwo

Kradzione smakuje lepiej.
Kołobrzeskie ciemne.
Zagarnęłam tacie, który dostała je z kolei od brata.

środa, 1 sierpnia 2012

NIE

Obiecałam sobie, że 1 sierpnia wracam do pracy magisterskiej.
Pierwsza próba i zostałam pokonana.

wtorek, 31 lipca 2012

taft

Lubię zapach lakieru do włosów, którego używa moja mama.
o tego

M&M

Jezu, ale miły dzień!
Po kilku miesiącach odwiedziłam koleżankę w końcu w  jej mini gniazdku po tym, jak się przeprowadziła zaraz po ślubie.(Bo widziałyśmy się w ubiegłym tygodniu ;) )
Jak przytulnie.
I jakie pyszne jedzenie. Naprawdę nieźle gotuje i piecze ta M.
I ten sorbet! 

niedziela, 29 lipca 2012

dislike

Bardzo nie lubię, kiedy ludzie, pisząc sami o sobie, używają dużej litery.
Przykład z dzisiaj z fb: "Mam nadzieję, że Nas odwiedzisz"  (u kogoś na tablicy, na szczęście nie na mojej)
Irytuje mnie to cholernie.
Drażni.
I uważam, że jest to zwyczajnie głupie i może nawet w jakiś dziwny sposób niegrzeczne.
Nie lubi i tyle.

po sąsiedzku

A. znam najdłużej.
Od zawsze.
Od dzieciństwa.
I choć nasze relacje wyglądały bardzo różnie w ciągu wszystkich tych lat, to jest jedną z niewielu osób, która zna mnie, moją rodzinę, właściwie wszystko.
I odwrotnie.
Ja wiem wszystko o jej młodzieńczych latach - rozwodzie rodziców, narodzinach przyrodniej siostry.
I to daje poczucie bezpieczeństwa.
Bo nie muszę się tłumaczyć.
Nie muszę wyjaśniać niektórych rzeczy.
I odwrotnie.
Znam jej relację z mamą, jej nowymi partnerami, wszystkie perypetie życiowe.
To jest bardzo wygodne.
Pewnego rodzaju otwartość i szczerość bez słów.
Podobny stan osiągnęłam z K., która jest dla mnie trochę starszą siostrą a trochę mamą.
I, o dziwo, z M, którą znam przecież stosunkowo krótko. Może 4-5 lat.
Ale fakt, że dziewczyny znają nie tylko mnie, ale też moją rodzinę, daje pewnego rodzaju zrozumienie bez słów, szczerość relacji.
I choć uważam, że z J. mam świetny kontakt i rozumie mnie bardzo dobrze, to są tematy, których z nią nie poruszam, bo po prostu nie zna mojej rodziny, a co się z tym wiąże pewnych naszych tutaj problemów, codziennych spraw.

Wracając do A - spotykamy się z roku na rok coraz rzadziej.
Ale nie ma barier.
Są rozmowy o wszystkim.
Wczoraj, mimo końcówki lipca, pierwsze spotkanie w tym roku.
Do 2 w nocy.
Dzięki Bogu, że była u mamy w odwiedzinach, dom obok, bo jednak samotny spacer w ulewie i blasku błyskawic i siatką pełną piw, nie byłby aż tak przyjemny, jak ten wczorajszo-dzisiejszy.

piątek, 27 lipca 2012

możdżer

Możdżera poznałam przez przypadek. To, co tworzy.
Gdzieś przeczytałam, że będzie koncert Możdżera i Danielssona w Konserthuset w Goeteborgu.
Bilety śmiesznie tanie.
J. namówiła.
Poszłam.
I dobrze.
Lubię go słuchać.

środa, 25 lipca 2012

hothothot

Byłam na plaży.
Pierwszy raz w lipcu.
Pierwszy raz w tym roku.
Odważyłam się nawet zdjąć koszulkę.
Posiedziałam na ręczniku, pogadałam.
Miło czas spędziłam.
Ot, taka odmiana- ile można w kółku do jednej kawiarni chodzić.

niedziela, 22 lipca 2012

gömda

Okazuje się, że książka, która mną tak wstrząsnęła, wywołała medialną burzę w Szwecji kilka lat po jej wydaniu.
Książka lansowana na prawdziwą historię okazała się bazować na kłamstwach.
Ani Marklund, której sława jako pisarki zaczęła się od tej książki, ani współautorka i zarazem bohaterka, nie wybroniły się.
Wciągająca zarówno książka, jak i debata medialna, którą właśnie nadrabiam czytając artykuły i wywiady.

sobota, 21 lipca 2012

/

Lubię sprzątać łazienkę.
Czyścić.
Nie lubię za to mycia podłóg.
Denerwuje mnie, że tyle trzeba czekać, aż wyschną.

piątek, 20 lipca 2012

'praca'

Czas start.
Ta u rodziców.
Może moje dni będą mniej chaotyczne i spędzone sama nie wiem na czym, a bardziej zorganizowane.
Moje życie już pokazało nie raz, że im więcej mam do roboty, tym lepiej jestem zorganizowana.
Więc może im więcej pracy i im mniej czasu wolnego, tym więcej?

czwartek, 19 lipca 2012

to give

Prezenty są miłe.
Zwłaszcza te trafione. Przemyślane. Od serca.
Choćby to był ulubiony cukierek.
Zobaczyć rozradowaną twarz osoby rozradowanej jest pięknym uczuciem.
Chyba piękniejszym niż otrzymywanie prezentów.
Mój prezent w zamierzeniu nie był prezentem.
O tak - pomyślałam o Niej i wręczyłam.
J. chyba przez kilka sekund była najszczęśliwszą osobą.

środa, 18 lipca 2012

pronto

Już zapomniałam, co to znaczy wycierać kurze.
Wycierać każdą książkę.
I znajdować te, które dostałam jako nagrody, jeszcze w podstawówce.
Czytać dedykacje.
:)

hate

Nienawidzę wtedy mojego taty.
Kiedy rozkazuje.
Kiedy z tonu wnioskuję, że ani dyskusje ani protesty nie wchodzą w rachubę.
Mam ochotę wykrzyczeć wtedy wszystko, trzasnąć drzwiami i wyjść.
Jeszcze trochę.

wtorek, 17 lipca 2012

live today

dostałam pierwsze w życiu wynagrodzenie.
marne, jeżeli pomyślę, że przez tyle tygodni każdy czwartek był wykreślony z życia.
ale jest. i nie wiem, na co je przeznaczę.
 miały być wakacje.
póki co jest roczna prenumerata odkrywcy dla brata.

emellan

Zawieszenie.
Niby pracuję, niby nie. (Mam na myśli firmę rodziców)
Czekam na wakacje, choć te już podobno się zaczęły.
Skończyłam studia, a jednak nie.
Szukam pracy, a jej nie znajduję.
Nie wiem co robić.

poniedziałek, 16 lipca 2012

.

O ile ten rok do tej pory był pasmem porażek, to ten weekend był wyjątkowo udany.
Piątkowa, no chyba mogę to stwierdzić, randka.
Sobotnie spotkanie po latach (!) z koleżanką, którą ,podobnie jak moją randkę,  poznałam jeszcze w lo.
Odnowione kino studyjne i film, który nijak nie pasował do klimatu wnętrza, amerykańska komedia. Rozbawiła mnie.
I niedziela z książką, dosłownie. Czytałam tak długo, aż przeczytałam całą.
Liza Marklund + 'Gömda'.

Brakowało mi takiego normalnego życia.
I kontaktu z ludźmi.
Jakkolwiek głupio to brzmi.

niedziela, 15 lipca 2012

ha!

Chyba byłam na randce.
Prawie stwierdziłam to w sobotę.
Spędziłam kilka godzin z dawnym znajomym, kolegą z klasy z lo.
Najpierw jedzenie, później zoo. 
Totalny relaks.

środa, 11 lipca 2012

tik (nie) tak

Mam taki tik, niekoniecznie nerwowy, że grzebię przy dolnej wardze. Paluchami.
Albo gryzę. Czasem aż do krwi.
 I często nie umiem przestać.

wtorek, 10 lipca 2012

najgorzej

Najgorzej, że ja sama nie wiem, co chcę robić.
Wiem, że chcę mieć pracę, w której będę używać więcej szwedzkiego niż niemieckiego.
Ale praca w call center nie jest moim marzeniem.
Nie mam za to doświadczenia w księgowości.
Chcę mieć kontakt z  żywym językiem.

Help! Bo pracy dla mnie nie ma.

poniedziałek, 9 lipca 2012

sobota, 7 lipca 2012

yes

Niczym dziad z ławeczki spod sklepu  w popegeerowskiej wsi:
piwo to jest życie.
Dawno tak dobrze nie smakowało jak dzisiaj.

piątek, 6 lipca 2012

.

Chyba już teraz bardzo chcę, żeby ta, wysłana pół serio pół żartem, odpowiedź na ogłoszenie o pracę została potraktowana poważnie.
Żebym była tą kandydatką, którą przyjmą, mimo że nie spełniam kryteriów, mimo że nie mieszkam tam.

Zobaczymy.

two birds

Od wczoraj.
Za każdym razem, gdy je słyszę, myślę, że to może jakaś strona internetowa ma dźwięk.
A to ptaki za moim oknem

poniedziałek, 2 lipca 2012

.

Jestem takim małym żeńskim Monkiem.
Z tysiącem przeróżnych dziwactw.
I przy tym całą masą zasad i reguł, z których część zmienia się aż za często (większość jednak, tych zmieniających się, dotyczy reguł mojego odżywiania - koniec z tym, z tamtym, mniej tego, a więcej tego).
Stąd często moja krytyka skierowana niczym ostrze miecza w rodziców.
Aż za często.

sobota, 30 czerwca 2012

piątek, 29 czerwca 2012

kosiarz

Słyszę za oknem kosiarkę i myślę, co za kretyn kosi trawę o tej godzinie?
Chwilę później dociera do mnie, że to mój brat.

.

Szwecja nauczyła mnie pić wodę gazowaną.
Nie miałam tego w zwyczaju, ale w sklepach właściwie głównie taka jest dostępna.
Niegazowanej nie ma, bo  woda z kranu jest pitna.
Ja, nieufna po polskich doświadczeniach z kranówką, rzadko piłam tę szwedzką.
Więc kupowałam gazowaną w sklepie.
I koło się zamyka.
Siedzę z butelką gazowanej kropli i męczę znów mgr.


środa, 27 czerwca 2012

jak nigdy

dawno tak nie miałam.
niemoc.
siedzę przed laptopem i beczę do monitora.
w myślach powtarzam niczym mantrę 'nie' i to we wszystkich znanych mi językach. tak na wszelki wypadek.
i znów marzę o zakopaniu się w ziemię.
głęboko.

wtorek, 26 czerwca 2012

memories

lubię oglądać zdjęcia ze szwecji.
to jest trochę jak uszczypnięcie.
żeby uwierzyć, że ten wyjazd, ten pobyt wydarzył się mnie, wspominam.

poniedziałek, 25 czerwca 2012

..

Nie lubię skrzypiących drzwi.
Podobnie jak nie lubię robienia porządku na pół gwizdka.
Albo się sprząta na błysk. Albo wcale.*

*  No i niestety bałagan nadal rządzi  w  moim pokoju.

niedziela, 24 czerwca 2012

it was a good day

To był dobry dzień.
Jeden z lepszych w ciągu ostatnich dni.
Pełen słodkości.
Bez myślenia o mgr i obronie.

puk puk

zawsze schodzę na dół i przedstawiam się dawno niewidzianym gościom.
nieważne, czy w piżamie czy z maseczką na twarzy.
taki zwyczaj. wychowanie.

.

ważą się losy.
czuję, że się przeważyły.
i chyba nie będę rozpaczać.

czwartek, 21 czerwca 2012

-

Maseczka.
Podobno TA dziala cuda.
Zupelnie nieswiadomie mam ja na twarzy juz od godziny.
Na cud nie licze.

środa, 20 czerwca 2012

polskość

Polskość, aż ze mnie tryska.
Sukcesy innych przyjmuje jako ciosy.
Im większy sukces, tym większy cios.
Zawsze pojawia się nutk zazdrości, że to ktoś, a nie ja.
Zadrość tym większa, im większy sukces.

Wszyscy coś robią, podróżują, zwiedzają, zmieniają miejsce zamieszkania, podrywają, imprezują do 6 nad ranem, piją do nieprzytomności, mają milion znajomych, uczą się stu języków, mają tysiąc zainteresować, są spontaniczni i otwarci na nowe znajomości, mają pomysły.

Żyją.

W przeciwieństwie do mnie.

P.S.

Muszę dodawać, że mam ochotę zabić tych wszystkich ludzi?

what the fuck?

skąd u ludzi to wyobrażenie, że napisanie mgr to pikuś?
że siadasz, męczysz się dwa bite tygodnie, oddajesz i po sprawie?
czy tacy ludzie nie studiowali w ogóle, kupowali prace czy kończyli gówniane studia?

nie wiem.
ale wkurzają mnie cholernie(bo przecież nie napiszę, że wkurwiają na potęgę) pytania typu - a co ty tak długo piszesz? co ty tam poprawiasz?
no pracę, pracę piszę od ponad roku.
i oburzenie w głosie M, kiedy po oddaniu całej mgr promotorowi wskazał jej kilka błędów. biedna!

aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!

wtorek, 19 czerwca 2012

myslovitz

'Ale ty nigdy nie poddasz się.'

Oh, really?

ibland

Czasami zastanawiam sie, jak poradze sobie w utrzymaniu mieszkania, w ktorego posiadanie pewnie kiedys wejde. tutaj wiem wszystko najlepiej i jestem specjalistka w .ycih lustra bez smuv i prasowaniu majtek. dam rade pracowac i prowadzic dom?

poniedziałek, 18 czerwca 2012

niedziela, 17 czerwca 2012

t.time

Boli mnie tyłek.
Tak, tak. Od siedzenia.
Idę na rekord.
11 godz poprawiania/ dopisywania/ pisania.
Czas na trochę ruch.
Prasowanie.

where have you been?

Wyscig z czasem trwa.
Siedze i pisze.
Wlasciwie leze.
A pokoj obrasta, zarasta, wrasta.
Balagan robi sie sam.

piątek, 15 czerwca 2012

support

Promotorka w nas wierzy.
To dodaje otuchy i motywacji.
Tym bardziej, że miewam wrażenie, że to my się poddałyśmy.
Mam tydzień na: stworzenie trzeciego rozdziału w wersji idealnej tj poprawenie wg uwag promotorki, poddanie korekcie językowej naszej Szwedki, napisanie zakończenia i wniosków i najtrudniejsze - napisanie streszczenia po polsku.
Najtrudniejsze, bo dokładnie od roku piszę tę pracę po szwedzku, opowiadam o niej (właściwie promotorce, Szwedce, A. + ludziom na konferencji jedynie) wtrącając szwedzkie zwroty i zupełnie ich nie tłumacząc. Bo przecież wszyscy rozumieją.
Obym dała rada!

kot

Kot śpi na moim kocu.
Lubię na nią patrzeć.
Czuję, że kot mnie lubi.
Mimo że wyrywa się, kiedy ją trzymam dłużej niż 10 sekund.

?

I wciaz w mojej glowie pojawiaja sie te same pytania.
Co bede robic?
Z niemieckim?
Ze szwedzkim?
Gdzie bede?
Zostane tutaj?
Z rodzicami?
Znajde tutaj prace?
W Miescie?
Bede dojezdzac?
Bede mieszkac w Miescie?

Jeszcze pare tygodni, moze miesiacy.
I pytania nie zostana bez odpowiedzi.

czwartek, 14 czerwca 2012

worth?

Było warto.
Dla tych czterech osób.
Dla tych czterech mejli.
Bo chyba byłam lubiana.
I chyba potrafiłam uczyć i nauczyć.
Cholernie miło dostać taki feedback.

Przygoda lektorki chwilowo jednak zakończona.

środa, 13 czerwca 2012

what next?

Więc nie wiem co dalej.
Z niczym.
Nie wiem, jak z mgr.
Nie wiem, co z wakacjami.
Nie wiem,co z pracą.
Podobnie, jak nie wiem, co z mężem, Polską za 30 lat i szarym mydłem za 5.

wtorek, 12 czerwca 2012

kibic

Nie interesuje mnie zaden sport.
Ani jako kibica.
Ani jako wyczynowca.
Dzisiaj obejrzalam mecz.
Wciaga.
W przerwie wygooglowalam naszych pilkarzy - Perqiusa, Polanskiego, Obaraniaka, Boenischa.
Z zazdrosci.
Cholernie zazdroszcze ludziom dwujezycznosci.

poniedziałek, 11 czerwca 2012

spryt

Budzę się rano z bólem gardła - częściowym, bo jednostronnym.
Przez myśl przechodzi mi nawet wizyta u rodzinnego.
Zapominam o tym i sięgam po antybiotyk z apteczki.
A wieczorem biorę kolejną dawkę.
I popijam cydrem.
Na zdrowie!

katt

Nawet nie reaguję, kiedy wnosi rybę na moje łóżko.
Nie zrzucam jej, kiedy je ją na moim prześcieradle.
O, już zjadła.

musik

Julia Marcell.
Na uspokojenie.
Na rozładowanie.
Na pozytywną energię.

Niestety nie na ból gardła.

sobota, 9 czerwca 2012

tear drop

Nie pojechalam na egzamin pisemny.
Wczoraj na ustnym bylam.
Wyszlam nawet zadowolona.
Sily opadly po przecztaniu, ile mam jeszcze poprawek do zrobienia.
Dzisiaj obudzialam sie o 5.
Nie czulam nic.
Teraz tez nie czuje nic.
Pustka.
Niemoc.

piątek, 8 czerwca 2012

welcome back

Chcę umrzeć.
Albo nie chcę żyć.
Znów.

Chce mi się beczeć.
Ale nie będę.
Albo będę, ale pod prysznicem - nikt nie usłyszy.

defto

Even if you don't know where you're going, don't stop walking

dancing shoes

Coraz częściej myślę o tym, co będzie.
Gdzie będzie.
Jak będzie.
Z kim będzie.
Czy będę tęsknić.
Czy będę szczęśliwa.
Tak bardzo chcę dorosłego życia z jednej strony.
I tak cholernie się boję z drugiej.

czwartek, 7 czerwca 2012

wodospady

Można tęsknić za kimś, kogo się nie miało?
Tęsknić za czymś, czego się nie miało?

Czasem tęsknię.

A czasem wizja dorosłego życia z kimś jest tak przerażająca, że wypieram ją, jak tylko się pojawi.
Coraz częściej myślę o dziecku. Że mnie przeraża taka odpowiedzialność. Że nie chcę i że nigdy się nie zdecyduję.

Czasem przeraża mnie wizja, że będę sama do końca. Przeraża równie mocno jak ta, że może będę z kimś do końca.

środa, 6 czerwca 2012

I can fly but I want his wings

Babskie spotkanie.
Znamy się od lat.
Spotykamy kilka razy w roku.
Opowiadamy nowości.
Plotkujemy.
Trochę się śmiejemy.
Trochę wspominamy.
Nie wiem, czy to nadal przyjaźń, czy próba budowania relacji na tym, co kiedyś było przyjaźnią.
Nieważne.
Lubię nasze spotkania w czwórkę.
Dzisiaj w szóstkę - dziewczyny spodziewają się dzieci.


wtorek, 5 czerwca 2012

*przemyślenia w pociągu wczesną porą

Komórka odmawia posłuszeństwa wtedy, kiedy nie powinna.

"Dlaczego wcześniej nie odkryłam magii butów na obcasie? Musiałam zostać lektorką? Jezusie, ile ja lat potrzebowałam, żeby zacząć zakładać obcasy na inne okazje niż panieńskie, portelamy (nie będę tłumaczyć tej jakże fajnej tradycji, wygooglujcie), śluby, wesela i poprawiny? W mojej szafie leżą od 2 czy 3 lat 3 pary pięknych sandałków na obcasie. No i leżą. Bo uznawałam że jedyne okazje, żeby je zakładać to ww uroczystości. Błąd!!!! Błąd!!!
Ubiegłorocznej jesieni dojrzałam do butów na obcasie (mowa o obcasie, takim prawdziwym, wyższym niż 3 cm, bo 3 cm to moje Conversy podeszwy mają), które zaczęłam nosić na co dzień.
A buty na obcasie na co dzień, ale nie co dzień to bardzo fajny zwyczaj jest.
Nie tak odświętnie - na imprezę, na ślub, ale po prostu - na zajęcia, na zakupy, na miting ze znajomymi. "

*<z cyku: przemyślenia o 7 rano w pociągu>

Dziękuję i dobranoc.
(Ależ było kobieco na blogu dzisiaj!)

shoppin'

A więc poszalałam, zaszalałam, wyszalałam.

Zakupiłam dużo. I same fajne rzeczy, nieskromnie mówiąc.

I nieskromnie mówiąc - nie licząc moich wyjazdów do miasta, w którym uczę, bo wtedy poczuwam się do wyglądania na lektorkę z krwi i kości z wyglądem dwudziestoparolatki a nie 18latki, to lubię swój styl. I nawet ten styl lektorki lubię.

I to straszne, ale mam wrażenie, że jeżeli ubieramy się tak, jak nam się podoba, tak jak chcemy i podobamy się sobie w ty co nosimy, to samopoczucie jest lepsze. I samoocena jakby wyższa.

Stwierdzam również, że uwielbiam marynarki. W ciągu ostatnich dwóch lat, właściwie w Szwecji, czyli w ciągu 10 miesięcy nabyłam 5...  Dzisiaj doszła kolejna. Piękna jeansowa.

Bo chyba bardziej od marynarek uwielbiam jeans, ale w formie "góry", a więc koszule, koszule i jeszcze raz koszule - do wszystkiego i na różne sposoby.




niedziela, 3 czerwca 2012

uff

Ulga.
Miłe uczucie, choćby miało trwać tylko kilka godzin.
Poprawiony drugi rozdział odesłany do promotorki.
Czas nagli.
A promotorka pewnie będzie mieć jeszcze uwagi do tej wersji.
I Szwedka musi przeczytać.
I trzeci rozdział  czeka.
Od jutra. :)
Teraz maseczki na twarz i chwila oddechu.

sobota, 2 czerwca 2012

.

2 czerwca.
Mama wchodzi do pokoju i oświadcza "włączyłam Ci ogrzewanie na chwilę, żebyś nie marzła".
2 czerwca.
Dzień dziecka trwa.

?

peeling do twarzy,
szampon do włosów,
żel pod prysznic,
odżywka do włosów,
peeling do ciała,
peeling do stóp,
balsam do ciała,
krem do stóp,
krem pod oczy,
krem do twarzy,

 krem na motywację?

piątek, 1 czerwca 2012

some times

Więc czasu brakuje. Na sen. Na jedzenie. Na motywację. Na poprawianie mgr. Na pisanie mgr. Trzymać baaardzo mocno kciuki proszę - za motywację, skupienie, efektywność, produktywność. I obronę w lipcu! Trzymam sama za siebie swoje własne też. I idę spać. To był miły dzień dziecka, stwierdzam na pięć minut przed końcem dnia.

update

Ogarnelam telefon na tyle, ze umiem robic zdjecia i korzystac z internetu. Jak na przyklad teraz. Marnym jestem lektorem. Moi studenci sie mecza nad egzaminem ( 7 stron, 12 zadan , 170 punktow), aja robie wpis na bloga. Oolaboga!

środa, 30 maja 2012

drown in me

Run with me
Till the desert where noone will see
Let me be
The wind that runs through your hair

I wanna be

In every raindrop
That's falling on your skin

Drown in me


Silently, feel the ocean bring you close to me

Quietly, come dive right in with me

mgr

Poprawianie drugiego rozdziału mgr i dopisywanie informacji.
To zdecydowanie najgorsza kara, jaka mnie ostatnio spotkała.
Końca nie widać.

wtorek, 29 maja 2012

f00d

zadziwiające, że świadomi tego, co jemy, wybieramy niezdrowe.
wybieram ja.
ostatnie kilka dni żyłam na kawie, energetykach, wodzie, alkoholu i minimalnej ilości jedzenia.
gdyby moje wnętrzności mogły krzyczeć, wyłyby.

never

Jemu się nigdy nie znudzi.
Były ex.
Niczym mój cień.
Od kilku lat.

Dlatego podjęłam decyzję o zmianie nr. telefonu.

brodkaBRODKA

Wake me up in July
Lick the snow from my eyes
We will catch the shooting stars
On the blackboard night sky

poniedziałek, 28 maja 2012

.

Co by było gdyby.
Gdyby On nie miał dziewczyny.
Gdyby On nie był byłym mojej koleżanki.
Gdyby to nie było takie dziwne.

Nie wiem.
Jest miło. 
Na tym się skupmy.
Bez analizowania.
Zadawania pytań. Dociekania. Gdybania.


niedziela, 27 maja 2012

addicted

Uzależniłam się.
Od  mojego telefonu.
Telefonu, który uwielbiam, mimo że jest ogromny.
Właściwie nie ja siebie uzależniłam - On mnie uzależnił.

happiness?

to były naprawdę fajne dni.
długie dni.
i noce właściwie też. i długie też.

konferencja, absolutorium, pub.
czwartek, piątek, sobota.

środa, 23 maja 2012

głupia, głupia, głupia

Jezu, jestem głupia.
Jadę na konferencję i jedyne, co mam, to prezentację w power pointcie zrobioną właściwie bardziej przez promotorkę niż przeze mnie i zamiar upicia się jutro z A.
Nie wiem, co i jak powiem.
 Dobrze nie rokuje, zważając na to, że przemawiam.
A trasę co miejscowości C.znalazłam na Google maps.
Dobrze nie rokuje, zważając na to, że jestem kierowcą.

lato?

Mam szeroko otwarte okno.
Wietrzę kołdrę na parapecie.
Pachnie wiosną.
To przez wiatr.
Pachnie akcją.
W moim pokoju.

wtorek, 22 maja 2012

radość

Nie pamiętam, kiedy tak się cieszyłam.
Kiedy tak pozytywnie zaskoczył mnie ktoś.
Kiedy parę linijek na fb wywołało taką radość.
Zostałam zaproszona na ślub. A dzisiaj jeszcze na poprawiny.
Jestem przeradosna.
Ostatni raz tak się ucieszyłam, kiedy inna koleżanka wręczyła mi zaproszenie na poprawiny.
Wcześniej - radość była jeszcze większa - na wieść o narodzinach córki mojego brata.
 Jezu, jak się cieszę!

slunsk

J. przywiozła mi z majówki cukierki.
Szkloki o smaku rabarbaru i kopalnioki - anyżkowe.
Nie byłoby w tym nic dziwnego.
Gdyby nie fakt, że majówkę spędzała na Mazurach i to tam nabyła szkloki i kopalnioki.

poniedziałek, 21 maja 2012

nowe

Czuję ciarki.
Kiedy słucham tej piosenki, którą już dzisiaj cytowałam.
Kiedy myślę o Nim.
Czemu ja o Nim myślę?
O byłym chłopaku mojej koleżanki, a obecnym innej dziewczyny.
Nie powinnam.
Czuję też radość.
Taką wewnętrzną.
Bez powodu.
A może właśnie On jest nagle taką radością?

most

Czuję, że pachnę Nim.
I myślę sobie (z niemałym strachem), że to cholernie miłe.

lykke li

Lights black
Heads bang
You're my drug
We live it
You're drunk, you need it
Real love, I'll give it
(...)
I need you to need me

niedziela, 20 maja 2012

życiowe zagadki

Skąd Babcie biorą pieniądze?
Moja ma jakiś max tysiąc emerytury.
I zadziwiające jest, że przyzwyczaiła nas do prezentów w postaci gotówki. Osiemnastki (dawno za nami), święta Bożego Narodzenia, każde imieniny=  koperta. Do tego większe powody do świętowania, jak np  ślub sprzed prawie 2 lat (oj gruba to była koperta) i chrzciny sprzed prawie roku.
Jakie było moje zdziwienie, gdy dzisiaj wręczyła mi kopertę z 25 banknotami!
Skąd ona bierze te pieniądze?
I jak rozpustnie ja żyję, jeżeli porównam się z nią.

piątek, 18 maja 2012

czwartek, 17 maja 2012

filo

Kiedyś, jak już się wyprowadzę, będę chciała mieć jakieś zwierzę w domu. 

Mógłby to być taki Filut jak nasz domowy tutaj.

środa, 16 maja 2012

najźlej

Jag vill bara dö. (Mój ulubiony cytat z książki, która właśnie czytam.)

Albo:

Chcę umrzeć.

Ale J. odradza.
To się wstrzymam.

Ale najbliższe dni będą gorsze niż najgorsze koszmary, niż lody czekoladowe, których nie lubię. No po prostu będą najgorsze.

Więc jednak chcę umrzeć.





badddddddddddd

Jestem w czarnej dupie.
Nie inaczej.

wtorek, 15 maja 2012

:/

Mama kupiła nową wagę.
Nie lubię jej. (Wagi, nie mamy).
Wchodząc na starą byłam radośniejsza.
Cóż jest motywacja do czynnego uprawiania nowego ulubionego hobby pt chodzobieganie.
 I do wprowadzenia na stałe i już bez wyjątków zasad, które sama sobie narzuciłam wieki temu, a od ktorych zwinnie się uchylam.
Goodbye chips! 

.

o 16.30 postanowiłam wypełznąć z łóżka i się ubrać.
17.16 ja znów w łóżku.

poniedziałek, 14 maja 2012

las 5

Przyjemniej się biega z muzyką. 
Choćby to było jedyne sensowne radio, jakie moja komórka ściąga- zetka.
Mniej stresu, że stanie mi się krzywda. 
Choć stres i tak jest. 
Mimo psa ważącego więcej ode mnie obok.

niedziela, 13 maja 2012

sex friends

Ależ byłam w szoku, gdy moja koleżanka oświadczyła bez ogródek, że umówiła się właśnie z pewnym chłopakiem na układ typu sex friends.
Niby oni dorośli, single. Ja dorosła.
Ale nie rozumiem. Przynajmniej na dzień dzisiejszy.
I zadaje sobie pytanie - jak tak można?
Chyba nie dorosłam jeszcze do tych czasów.
Albo za bardzo przesiąknęłam doświadczeniami własnymi.

sobota, 12 maja 2012

Sverige

Szwecja to była zdecydowanie przygoda mojego życia. 
Pod tyloma względami.
Aż nie wierzę.
Dopiero oglądając zdjęcia uświadamiam sobie, że to zdarzyło się. 
I zdarzyło się mnie.


imieniny

Wkrótce będę obchodzić. Bo obchodzę i imieniny i urodziny. ;)
I zaproponowałam Mamie i Bratu, żeby kupili mi płyty. 
Zamówiłam właśnie (w końcu upragnioną) składankę Northern living 2  i Julię Marcell.
Zamówienie dotrze po imieninach. 
I sama je sobie odbiorę właściwie, ale cieszę się, że dostanę to, co chcę.
Nie bawi mnie dostawanie pieniędzy od Taty, Brata i Babci. Dostawanie nietrafionych prezentów też mnie nie bawi.
Więc wybieranie prezentów samej sobie jest złotym środkiem. :)
W tym roku uniknę gotówki od brata w tym sensie, że przeznaczyłam ją już na płytę.
Zazwyczaj zamiast kupić coś za pieniądze, które otrzymuję w ramach prezentu, nie kupuję nic. Odkładam, zamiast sprawić sobie przyjemność. 
Not this time. Już się cieszę na nową dawkę muzyki! :)

Tymaczasenm w tle Mamy Simply Red a ja spróbuję posprzątać pokój. Niedługo zacznę świętować pół roku nieposprzątanehgo :/



piątek, 11 maja 2012

las

Dzisiaj.
Słyszałam kukułkę.
Uzbierałam bukiet konwalii.
Widziałam pięknego rudo-białego kota. 

czwartek, 10 maja 2012

brat mojego brata

Mój brat jest ojcem.
A ja nie przestaję się temu dziwić.
Za każdym razem, kiedy widzę go ze swoją córką.

środa, 9 maja 2012

dorosłość

T. stwierdził, że nagle jestem taka dorosła. Buty na obcasie (dziękuję za te blazy na prawej stopie, jutro chyba do starej stolicy Polski pójdę pieszo) i stonowany strój (nie w sensie kolorystycznym, bo czerwony sweter, czerwona szminka raczej biły po oczach) zrobiły swoje.
A ja się pytam, a czym jest ta dorosłość? Kiedy jest?
W moim świecie dopiero, kiedy założę rodzinę. I to nie w sensie zamążpójścia, a urodzenia dziecka.
Czyli lata świetlne przede mną.

dziwnie

Dziwne uczucie.
Napisałam mejla do pisarza.
Szweda. Może odpisze.

wtorek, 8 maja 2012

hobby

Mam hobby. Day 2. 
Spacerobiegam. Albo biegospaceruję. Albo biegochodzę. Albo (i to uważam za najtrafniejsze) chodzobiegam.
Bo napisać, że biegam lub uprawiam jogging, byłoby zbyt łatwo. Poza tym samo bieganie czy jogging nie obejmuje, zdaje się, chodzenia.
Fajne uczucie. Szkoda, że się nie rozgrzewam.

poniedziałek, 7 maja 2012

las

a więc  muszę mieć odskocznię. hobby. inne niż opowiadanie J. moich mądrości na każdy temat, albo niż czytanie smów od byłego ex. dopóki nie wymyślę, to postanawiam, że będę chodzić na spacero-biegi. wszystko zależne od możliwości psa z dużą nadwagą i mnie z dużym leniem. opcja dobra. dzisiaj było ok. las uspokaja. i to bardzo. a bieg miło męczy.

najdziwniej

płatki z jogurtem naturalnym, kanapka z ogórkiem kiszonym, jabłko, czekoladowy zając, bezy, kabanos.
chyba osobliwe połączenie.

wiosna

Wiosna przyszła. Nawet nie wiem kiedy.
Zaskakuje mnie co roku.

piątek, 4 maja 2012

otwieram piwo

Czuję się nędznie, kiedy jedyną pociechą na moje psujące się wszystko, w tym samopoczucie, samoocenę i humor, jest piwo.
Komputer doprowadza mnie do szału. Internet, który działa, kiedy chce. Komórka, która trzyma baterię jakieś 16 godzin.
Szlag jasny mnie trafi.

czwartek, 3 maja 2012

somliga går med trasiga skor

Tak się złożyło, że jakoś trudne tematy ostatnio przetrawiam. 
W związku z pracą mgr, a bliżej tym, że piszę ją po szwedzku i na temat związany ze Szwecją, dokładniej polityką integracyjną i imigrantami, natknęłam się na zagadnienie hedersmord, czyli zabójstwa w obronie honoru rodziców. Wiki ma hasło: zabójstwo honorowe.
Naczytałam się w ostatnich dniach tyle na ten temat, że trawić będę do przyszłego tygodnia albo miesiąca. 
Trudny temat. Nie wiem, na ile w polskich mediach i internecie poczytać na ten temat można. W Szwecji od kilku lat coraz głośniej. Coraz więcej. Skutki i tak marne.
Chodzi o zabójstwa dokonywane na dziewczynach, młodych kobietach, które zgodnie z kulturą, w jakiej się urodziły, albo w jakiej wychowani zostali jej rodzice, zabrudziły honor rodziny. Zabójstw tych dokonują inni członkowie rodziny. Dla dobra reszty ich członków. Bo rodzina w ten sposób odzyskuje honor. 
Zabójstw tych dokonują na ogół mężczyźni.
W Szwecji głośno zrobiło się o tym jeszcze przed 2000, kiedy 19letnia Pela zastrzelona została przez braci ojca, którzy zostali skazania na dożywocie w Szwecji. Parę lat później jej ociec przyznał się, że to on trzymał pistolet i zastrzelił swoją córkę podczas ich wizyty w ich ojczyźnie. 
Fadime parę miesięcy przed swoją śmiercią wygłaszała mowę w szwedzkim rządzie. Opowiadała historię swojego życia. O życiu między dwoma światami. Tym w domu - ciągłymi kontrolami ze strony męskich członków rodziny, zakazami spotykania się ze szwedzkimi znajomymi, przymusu wybierania drogi, która została już dla niej wybrana a życiem w szwedzkim społeczeństwie dążącym do indywidualizmu. Wybór między rodziną a wolnością. Wybierając wolność wybrała śmierć z rąk własnego ojca.
Po tych dwóch głośnych sprawach, które wstrząsnęły Szwecją, rodziny nabrały rozumu. Zaczęły wywierać presję na swoich córkach, siostrach. Nakłaniać je do popełnienia samobójstwa. Lub często zabijając je tak, żeby wyglądało to na samobójstwo. Często chodzi o upadki z balkonów. Stąd nazwa tych dziewczyn: balkongflickor. 
Temat chyba zupełnie nieznany w Polsce. 
Wstrząsający.
Słuchałam programów radiowych, czytałam milion artykułów na temat morderstw tego typu. Na temat przemocy i nacisku ze strony rodziców. Poczytałam wywiady czy wypowiedzi dziewczyn, które wychowały się w kulturach, gdzie rodzina i honor to dobro najwyższe. 
Często tłumaczą, że ich ojcowie przestają czuć się mężczyznami po tym, jak przyjeżdżają do Szwecji. Nie mogą kontrolować swoich kobiet. Nie mają nad nimi władzy. Tak bierze się frustracja i chęć odzyskania tej kontroli przez wydawanie zakazów. A dzieci, imigranci drugiej generacji, czują się gdzieś pomiędzy. Z jednej strony cenią i rozumieją tradycje rodzinne, a z drugiej czują się bardziej szwedzko. Często wychowani lub nawet urodzeni w Szwecji, mówią płynnie po szwedzku, uważają Szwecję za swoją ojczyznę, chodzą do szwedzkich szkół, mają szwedzkich przyjaciół, chcą żyć po szwedzku. Choćby rozmowa ze szwedzkim kolegą może być pretekstem do kolejnych zakazów, do nagabywań do samobójstwa.
Tydzień temu, trochę ponad, znów została zamordowana dziewczyna. W dniu swoich 19stych urodzin. Zginęła z rąk swojego 16letniego brata.


Musiałam o tym napisać. Żeby móc myśleć o czymś innym.

Dodatkowo obejrzałam film, który przegapiłam na tygodniu filmowym w mojej katedrze. Zozo. Wspominałam. A i tu temat nie taki lekki. Ciężki znów. O chłopcu, który traci w Libanie wszystko, bo swoją rodzinę i dostaje się do Szwecji. O wspomnieniach, które go gonią każdego dnia. O bombach. O ojczyźnie. 

Za dużo za ciężkich tematów. Czasem niewiedza jest lepsza. Nieświadomość.


wakacje

chciałabym wyjechać na wakacje. takie, którymi się brzydzę, a za którymi tęsknię - słońce, piasek i głównie leżenie na plaży. 
od zawsze spędzam wakacje, jeżeli wyjeżdżam, to aktywniej i nie pozwalam sobie albo nawet nie mam możliwości leżenia na plaży.
fakt też, że od 2 lat wakacji w wakacje nie miałam.
w ubiegłym roku wakacji nie miałam, bo wróciłam świeżo z wakacji 10miesięcznych, a 2 lata wstecz wakacji nie miałam, bo wybierałam się na 10miesięczne wakacje.. w opinii taty. i po części mojej. (zgadzam się z tą o wakacjach po powrocie- że wakacje to miałam tam, ale przed wyjazdem nie wiedziałam co mnie czeka)
w tym roku chciałabym w wakacje wybrać się do szwecji, ale chciałabym też  coś ciepłego i beztroskiego.
tylko z kim ja wyjadę? i kiedy mam to planować, kiedy moja obrona jest tak niepewna?

środa, 2 maja 2012

bez trosk?

Przez chwilę zapomniałam się. Zupełnie. W głowie pustka. Dająca ulgę i wytchnienie. Nagle zapomniałam, że za tydzień będę prowadzić zajęcia, że mgr na karku, że w weekend mam zjazd na podyplomówce, że to nie są wakacje.. W głowie tylko miałam piękną pogodę i słońce święcące mi prosto w twarz.
I pomyślałam sobie, że chyba właśnie dlatego było mi tak dobrze w Szwecji - bo miałam mniej zmartwień. Szwecja to była beztroska. Piękne uczucie. Piękne chwile.
Oby więcej takich tutaj.


wtorek, 1 maja 2012

majówka

Najdłuższa majówka życia przechodzi mi koła nosa. 
Chyba przestaję lubić promotorkę. Może jednak powinnam jej podziękować za opaleniznę, którą jej zawdzięczam? Wstrzymam się z dziękowaniem, a pozostanę przy nielubieniu.
Doczekałam się piwa.

love

Moja skrzynka mejlowa każe mi przejść na stronę miłości.

tik

Spędziłam 13 rundek przy komputerze dzisiaj, czyli jakieś 11-12 godzin. 
(Zaznaczam jednak, że przerwę dłuższą zrobiłam sobie jedynie po godz. 20 - wzięłam prysznic (aż kleiłam się od balsamu do opalania) i pojechałam do sklepu zrobić zapasy na jutro, jogurty naturalne, woda, chipsy i lody.) 
Z laptopem na kolanach, na balkonie, w słońcu. 
Tłumacząc 7stronnicowy tekst dla M przed południem i pisząc mgr od popołudnia  do teraz. 
Bo wysłałam ją promotorce jakieś 7 min temu.
Wyszło 14 stron, ale nadal nie opracowałam jednego punktu. W sumie mgr liczy zatem ponad 40 stron, nie jest źle, ale jest dość nieproporcjonalnie - pierwszy rozdział ma 30 stron, ten 15.. 
Mam dużą ochotę na piwo. Na przerwę. Na coś spontanicznego. Na nowych ludzi. Na innych ludzi. Na spontanicznych ludzi. (Mój kontakt ogranicza się do 3 osób (fakt, że kontakt dość częsty, szczery i silny?) i chyba stwierdzam, że to za mało. Bo chciałabym znajomych. Do pogadania o dupie maryni. Nie o problemach, nie użalać się, nie narzekać na los singla, na to że gdzie są faceci, aaa, zostanę starą panną. Czas wyjechać?)
Ale nie mogę. 
Jutro zabieram się za lekturę. I myślę, że będzie to po raz trzeci Svenhammed Becevica.  Tik tik tik. Czasu mało, roboty dużo. A już maj przyszedł.

poniedziałek, 30 kwietnia 2012

where?

Skąd one biorą tych wszystkich chłopaków, narzeczonych i mężów?
Czasem/ Często się zastanawiam.

niedziela, 29 kwietnia 2012

odkrycia filmowe

Spałam jak zabita. Cud, że się nie udusiłam. Od rana świeciło mi słońce do pokoju, a ja nie zostawiłam uchylonego okna na noc. :/ 
Obudziłam się z zaczerwienioną twarzą. Znak, że faktycznie się opaliłam. Musiałam. Spędziłam prawie 4 godziny na balkonie!
Zaraz wychodzę znów. Podobno nie jest tak ciepło i przyjemnie, ale po co siedzieć w 4 kątach. Świeże powietrze jeszcze nikomu nie zaszkodziło.
Ah!! znalazłam na youtube wczoraj w nocy 3 szwedzkie filmy. Jeden, który był wyświetlany w ramach Filmveckan albo jak kto woli Tygodnia Filmowego u mnie na KSie, na który czekałam, a którego nie zobaczyłam, bo spóźniłam się na dwa pociągi, a później już sensu nie widziałam, żeby jechać - Zozo,  jeden na podstawie książki Ett öga rött i całkiem nowy Den osynlige. Będzie co oglądać! :) + serial dokumentalny o młodzieży z Bergsjön. (Jedna z osławionych dzielnic Göteborga - znana z dużego odsetku imigrantów i wszystkiego,co się z tym wiąże, ja mieszkałam tylko 2 przystanki stamtąd ;) Serial nieco przestarzały, ale obejrzę. Szkoda tylko, że chwilowo mgr mam na karku. I to dosłownie. Jeśli nie wezmę się za siebie, to obrona czeka mnie we wrześniu. Ale mgr to dłuższy temat. Nie na taką pogodę i mój dobry humor. 
Ale napisać chciałam, że filmy zaczekać muszą trochę.

sobota, 28 kwietnia 2012

2w1 czyli o poparzeniu

Wpadam dopiero po 14 na pomysł, że co prawda nie mam internetu na podwórku za domem, ale za to na balkonie przed domem już owszem. Więc wzięłam krzesło i laptopa, przywdziałam szorty, koszulkę podwinęłam tak,żeby zasłaniała co ma przed ciekawskimi sąsiadami,a le odkrywała na tyle dużo, żebym trochę się opaliła. Pisanie pracy i opalanie zakończyło się poparzeniem. I nie chodzi o oparzenie słoneczne. Skądże. Mam za to czerwone plamy na udzie od trzymania laptopa bezpośrednio na nogach. Opłaciło się - mgr liczy 7 str, a ja się trochę opaliłam.

piątek, 27 kwietnia 2012

Nikon srikon

Bardzo nie podoba mi się, że zdjęcia wyglądają o niebo lepiej, kiedy je oglądam w aparacie- kolory jaskrawsze, zdjęcia wyraźniejsze, ostrzejsze. Na komputerze nie zachwycają już tak bardzo. Poza tym Nikon mnie porobił i wydał nowy aparat miesiąc czy dwa po tym jak ja kupiłam najnowszy na tamten czas model. I teraz zalewają mnie reklamy Nikona 1 w necie. Nie lubię podwójnie.

słońce?

Za oknem piękna pogoda. Słońce. I upał (mimo że kwiecień). No i ja. W moich 4 (wciąż nieposprzątanych ścianach). Próbuję pisać mgr.

I need sleep

Spałam do 12. Dawno nie zdarzyło mi się spać tak długo. Ale chyba zmęczona byłam. Więc potrzebowałam.
Teraz myślę o jedzeniu. Opakowanie mentosa to trochę marne drugie śniadanie. Obiad byłby wskazany, albo śniadanie z serii porządnych. Zapycham się muzyką. Brodką. Chwilowo pomaga.

czwartek, 26 kwietnia 2012

.

.

W każdym razie, w 13godzinie bycia na nogach, a było to już około 17, nie byłam słuchaczem, którego każdy by się spodziewał. Współczującym, miłym, poklepującym po plecach i ze słowami ' oj biedny/biedna ty'. Bo przecież ile można?! Poza tym nie zawsze mam ochotę słuchać o tym, jaką się jest ofiarą, jacy wszyscy dookoła są źli i niedobrzy i chamscy do granic. Bo każdy ma swoją prawdę. A ja mimo że w roli koleżanki/przyjaciółki zobowiązana jestem do pocieszania i wysłuchiwania i przytakiwania (takie czasy?), to w chwilach jak dzisiaj (czyli zmęczenia, znudzenia materiału?), jestem w stanie wykrzesać z siebie w sposób oschły acz miły (tak się da?): ' a może to tylko Ty tak to wszystko odbierasz?, może nie jest tak źle? może nie wszyscy tacy są?'. Bo ileż można rozkminiać o tym, co kto powiedział i czy to co powiedział, to powiedział, bo tak myślał, czy powiedział tak, ale miał na myśli coś innego. Ileż można wychodzić z założenia, że każdy planuje jakiś spisek, ma coś przeciwko nam, mówi coś innego niż myśli? Ile można zastanawiać się i analizować zachowania innych i próbować rozstrzygnąć, na ile w tych słowach ludzkiej szczerości, a na ile jakiegoś cichego podstępu? To chyba niska samoocena. Albo nie wiem co.
W każdym razie ja tak nie mam. Nie analizuję zachowań osób, z którymi się spotykam. Słów, które wypowiadają. Nie zastanawiam się, na ile są szczerzy w swoim zachowaniu. Nie rozmyślam o tym, czy mówią, to co myślą, czy może robią coś przeciwnego niż myślą. Nie nastawiam się tak, że myślę sobie, że każdy w każdym słowie, geście i zachowaniu próbuje mi przekazać jakąś podwójną wiadomość. Jeśli ktoś mówi, że chce na kawę, to rozumiem, że chce na kawę i nie robi tego, bo myśli, że ja chcę, tylko robi to, bo chce. Nie mówi, że ładnie wyglądam, kiedy myśli, że wyglądam źle. Mówi tak, bo tak myśli.
Tylko że może łatwo mi mówić. Bo co dość zastraszające. Mam regularny kontakt (nie licząc rodziny) z 3 osobami. Dwie M i J.  I kontakt jest regularny, częsty i gęsty, bo się lubimy, bo się rozumiemy. Może to kwestia zaufania. Zaufania też samej sobie? Kwestia pewnej pewności siebie? Wybierania tego co ważne i tych którzy są ważni? Bo mam wokół siebie, mam nadzieję, ludzi szczerych. Na tyle, że nie potrzebuję analizować. Może to po prostu dystans? Zdrowy dystans.
Nie analizuję. Strata czasu. 
Bo miałabym teraz siedzieć i zastanawiać się, co komentowali moi studenci na moich zajęciach, kiedy pisałam coś na tablicy? Czy może komentowali sukienkę, wiosenny look czy może siniaki na kolanie, głupoty z moich ust? No bez sensu przecież takie analizowanie!

the shooting stars

Nowa Brodka. Już lubię.
I do tej piosenki trochę pokoju posprzątam, o!

środa, 25 kwietnia 2012

drżenie

Jezusie, z głodu zaczęłam drżeć na całym ciele. Tak w środku. Dziwne uczucie. Więc zjadałam.
Od kiedy w niedzielę usłyszałam z ust wujka, że schudłam, to wmawiam sobie, że tak jest. 
Dzisiaj weszłam na wagę, która wskazała 45 kg (chyba jednak nie działa). I nagle moje piersi wydają mi się mniejsze, a w staniku jakby więcej miejsca. 
Tak to działa. Jeśli zatem powiem sobie, że dam radę z mgr do końca maja, to może dam? 

pamiętka

Mój kochany pies z radości tak na mnie skoczył  i mnie podrapał (wydawało mi się tylko jednak), że trochę ponad kolanem zamiast szram od pazurów, mam siniaki! Poświęcenie na rzecz psa i mojej kondycji to jest.

wtorek, 24 kwietnia 2012

lubię

Lubię dźwięk rozdeptywanych szyszek pod stopami.
I spokój i ciszę w lesie.

moda?

Chciałam kupić miętowe spodnie. Zrezygnowałam z pomysłu. Co druga osoba je nosi. I przez to przestają być fajne.
Za to zauważam u siebie modę na podwijanie. Rękawów marynarek - to jest u mnie normą, ale ostatnio też podwijanie rękawów sweterków i koszul. Podwijanie nogawek też polubiłam - powyżej kostek, typu woda w piwnicy.
I zamiast maniakalnie ubierać się pastelowo od stóp do głów, wyciągam z mojej szafy bez dna ciuchy w jasnych kolorach. Późną zimą/ wczesną wiosną zakupiłam chyba 3 czy 4 pary czarnych spodni. Teraz zapragnęłam czegoś jaśniejszego, wiosennego, słonecznego. Wczoraj wyciągnęłam moją ubiegłoroczną zdobycz szwedzką - kremową lnianą marynarkę, którą dzisiaj przywdziałam. Wczoraj założyłam sprane, kiedyś kremowe spodnie, teraz raczej białe, z dziurami (moją Babcię wciąż one oburzają- dziury). I jest mi jakoś wiosenniej. Poza tym od piątku spędzam czas na powietrzu - w piątek spacer w lesie, w sb szłam na zajęcia pieszo, w niedz na i z zajęć, wczoraj szłam sobie pieszo z dworca do domu. 
Dzisiaj wezmę psa i swoje zimowe dupsko do lasu znów. Wiosna!

poniedziałek, 23 kwietnia 2012

me, myself & I

Jestem inną osobą, kiedy mówię po szwedzku. Wiem to. Nawet mój głos brzmi inaczej i nijak ma się to do tego, że szwedzki inaczej brzmi. Wiele osób mi zwróciło już na to uwagę. Po prostu mówię inaczej.
Jestem inną osobą, kiedy mówię po niemiecku.
I zupełnie inną, kiedy mówię po angielsku. Dość żenującą postacią. Bo oceniam siebie w tym momencie na podstawie mojego żenującego angielskiego.
Inna osobą, kiedy rozmawiam i jestem z J. Wtedy jestem dowcipna, zdystansowana, ironiczna.
Inną, kiedy rozmawiam z M. Wtedy jestem słuchaczem. Obiektywnym słuchaczem, obserwatorem.
Zachowuję się inaczej będąc studentką.
Inaczej będąc wykładowcą.
Ubieram się inaczej na co dzień.
Inaczej na zajęcia szwedzkiego, które prowadzę. Obcasami lub  marynarką, albo jednym i drugim próbuję dodać sobie lat i powagi. Uczynić mój strój bardziej eleganckim. Jakby mój strój miałby być znakiem- halo, dzisiaj jesteś wykładowcą.
Jestem inną córką dla mamy, inną dla taty,
Inną siostrą dla jednego brata, inną dla drugiego.

Jednego dnia jestem tyloma osobami na raz, że czasem zastanawiam, kim jestem prawdziwa ja. I gdzie się podziewa ta prawdziwa ja, kiedy jest kimś innym. I jaka jestem prawdziwa ja.

 

niedziela, 22 kwietnia 2012

spostrzeżenia

Dzisiaj minęła mnie dziewczynka o imieniu Mariola. Niewiele znam Mariol (dwie, w wieku średnim) i żadnej Mariolki. Rzadko spotykane imię wśród małych dziewczyn, tak myślę.

piątek, 20 kwietnia 2012

burza

Nie potrafię się zdecydować, czy bardziej boję się burzy czy ją lubię.
Zapalę świeczki. I może posprzątam pokój? Z nauki na jutrzejszą podyplomówkę i tak nici, tak czuję :)
Wyłączam laptopa, bo chcę, żeby jeszcze pożył trochę. ;)

o psie, lesie i kondyncji

Pomyślałam niegrzecznie ' pierdolę, nie uczę się'. I tak też uczyniłam.
Pogoda na tyle dobra, wydawało mi się przez okno, że wymyśliłam, że wyjdę trochę pobiegać. I przy okazji psa wezmę ze sobą.
Na dzień dobry, jeszcze przed samym spacerem, para ze mnie buchała chyba już nawet uszami. Z tej złości. Bo pies rzadko bardzo chodzi na spacery. A jeśli chodzi to ze mną. I jak tylko zobaczyła smycz, to z radości zaczęła skakać po mnie, czego szczerze muszę przyznać nie lubię, a właściwie boję się, bo pies to taki prawdziwy pies - 'owczarek niemiecki' więc wazy pewnie tyle co ja i boję się, że zrobi mi krzywdę radując  się tak bardzo. 
Mój pięknie wybrany strój - w tym modne pasetele i szare dresy :D brudny już przed opuszczeniem naszej bramy. 
Spacer cudowny! Jest tak pięknie w lesie. Tak ciepło. Tak spokojnie. Tak wiosennie, już prawie letnio.
Trochę pobiegałam nawet. Na samym końcu psa musiałam już ciągnąć. Zdaje się , że ej kondycja jest gorsza nawet od mojej.
Ale miły to był spacer. 
A teraz szara i brudna rzeczywistość - mój wciąż zaśmiecony pokój.

czwartek, 19 kwietnia 2012

fav

Na listę rzeczy ulubionych trafia 'koszula jeansowa'. Doliczyłam się 4 w szafie, o każdej długości rękawa - dlugi, 3/4, krótki, bez. :) Wciąż jednak brakuje całej palety kolorystycznej. Biała byłaby fajna. No i szara. Ale na wiosnę lepsza biała. Może gdzieś w sklepach są?
W przyszłym tyg będę w dużym mieście właściwie i wyjątkowo aż 4 dni, więc myślę że udam się na jakieś łowy zakupowe. 
Tymczasem sprzątam nieposprzątany od 2 miesięcy? pokój. Straszny widok.
Hej!

środa, 18 kwietnia 2012

nowość

Chyba pierwszy raz od wieków pójdę spać o przyzwoitej porze w środę, tak żeby w czwartek czyli jutro być przytomną dłużej niż do 13-14..
Bo na ogół chodzę spać kolo północy i okazuje się, że 3 czy 4 godziny snu to za mało. Trzymam się świetnie do zajęć (a i to nie zawsze wychodzi), a później dogorywam i często zamiast iść spać już np o 19 to przetrzymuję samą siebie do 22 czy 23. Niepotrzebnie.
A dzisiaj zapowiada się, że pójdę spać może nawet przed północą. Szansa na 5 godz snu. I na to, że jutro będę funkcjonować i żyć. :)

jak burza part 2

Ide jak burza. 
Lacznie prawie 3 strony. Niezle. Ale pierwszy rozdzial liczy 28 czy 29... 
Zdaje sie, ze w takim razie drugi nie moze liczyc 5 stron.. Byloby glupio.
komputer, gdyby mogl zmienic barwe, zmeinilby ja na kolor czerwony. 
Bo od rana spoczywa sobie na mojej koldrze. Niezbyt madrze z mojej strony.
Ah! I nie wiem, skad do glowy przyszedl mi z samego rana ten pomysl, ale udalo mi sie znalezc nazwe szwedzkiej kapeli, ktora byla supportem dla Kampu!, na koncercie ktorego bylam w Sztokholmie.
Kapela nazywa sie Sameblod, a utowru Loud slucham, od kiedy sciagnelam. Czyli od rana. 
A tu link do nagrania z koncertu. Proponuj tez znalezc wersje bardziej oficjalna, bedzie lepsza jakosc. Niby nie jets to muzyka, ktorej slcuham na co dzien, ale na koncercie bylo bardzo klimatycznie!! I te zdejcia szwedkzich krajobrazow wyswietlane za grajacymi na zywo chlopakami byly taka wisienka na torcie. 

wtorek, 17 kwietnia 2012

Intouchables

Kto nie widział, powinien obejrzeć.
Kto nie był w kinie, powinien iść.
Nietykalni.
Komedia, tragedia. 
Wzruszający, prawdziwy. 
Przy okazji przypomniałam sobie o 'Motylu i skafandrze' w wersji i książkowej, i kinowej. 
 

blitzschnell

Idę jak burza.
3/4 strony drugiego rozdziału mgr.
Lepszy taki początek niż żaden.
Promotorka mnie nienawidzi! Lub zaczyna.

poniedziałek, 16 kwietnia 2012

siła przyzwyczajeń

Dwa spostrzeżenia:
1. W nocy z soboty na niedzielę, kiedy to przypadło mi w udziale przed 3, w środku nocy, odwozić dziewczynę brata (bo brat coś pił wcześniej, bo dziwnie, ale ona u nas nie sypia, nie wiedzieć dlaczego), mój brat (doświadczony bardziej ode mnie kierowca, pasażer siedzący tuż obok mnie, wciąż instruujący) zwrócił uwagę, że trzymam tylko jedną rękę na kierownicy. 
Przypomniałam sobie o tym jakieś 20 min temu, kiedy to prowadziłam auto z dworca i jak zwykle 'schowałam' lewą rękę pod lewym udem. 
2. Nie potrafię wyjść z domu bez wypicia herbaty. Nieważne, czy jest godz 4.55 czy 5.45 czy 7.15. Przyzwyczajanie. 'Bo trzeba wypić coś ciepłego'

niedziela, 15 kwietnia 2012

1 2 3

1. Nie lubię zasypiać w obu skarpetkach, budzić się z jedną na stopie. Jak dzisiaj.
2. Nie lubię świadomości, że czas mi ucieka, a mgr leży i się ze mnie śmieje.
3. Nie lubię wiedzieć, że czas mi mija, a ja mam 1000różnych rzeczy do zrobienia. Robię jedno, drugie stoi. I tak w kółko. W efekcie wszystko stoi - mgr,rozdział 2 i książki na rozdział 3,  nauka niem na podyplomówkę..

piątek, 13 kwietnia 2012

breathe me

Breathe me.
Tak bardzo proszę.

dobry początek dnia, vol.2

To taki, kiedy z samego rana via fejsbuk dowiadujesz się, że kolejna Twoja koleżanka jest zaręczona, a Ty leżysz w łóżku i oglądasz zdjęcie Karpiela-Bułecki, które wczoraj Twoja dobra koleżanka wstawiła Ci na tablicy na wyżej wymienionym portalu społecznościowym.

czwartek, 12 kwietnia 2012

miszcz

Sms wysłany do A.
Ja do moich osiągnięć zaliczam zjedzenie 9 kawałków ciasta 1 dnia (Wy już to wiecie), zrobienie analizy (książki do trzeciego rozdziału mgr- bo niby analiza książki z trzeciego rozdziału miała pokazać, co muszę ująć w drugim rozdziale, który jest teoretyczny (polityka, kultura i historia), tak prawdę mówiąc to ta analiza pokazała, że ja analizować nie potrafię..), której promotorka nie skomentowała oraz gromadę studentów, która uważa, że jestem wymagająca i że nie mają przeze mnie czasu na licencjat, ale że gdyby mieli taki szwedzki od 1 roku, to by się czegoś nauczyli (to miły komplement).(podlizują się?)


Z czym do ludu. 
Obsram się w najbliższych miesiącach, ale najpierw poopierdalam się jeszcze (to mi wychodzi świetnie), żeby sobie odłożyć stres z cąłych ostatnich bezstresowych i beztroskich 2 lat na maj i czerwiec, a co tam. Szaleć to szaleć.

dzień dobry bardzo

Początek dnia w wydaniu moim.
Dobry początek dnia to taki, kiedy chwilę po godzinie 5 rano wbiegasz do wagonu pełnego facetów w wieku własnego ojca z sutkami na wierzchu (bo stanik (tej firmy, a podobnego typu), który kupiłaś specjalnie do tej koszuli, zsunął Ci się, kiedy wbiegałaś zdyszana do pociągu)  w prześwitującej koszuli i rozpiętym jednym guzikiem, koniecznie jednym z tych na wysokości Twoich piersi.
Polecam wszystkim Paniom!

środa, 11 kwietnia 2012

prawda

Prawda ma to do siebie, że do mnie dociera wolno.
Albo że to ja dopuszczam do siebie tylko jej minimum.
Spotkałam się z koleżankami. 
Babskie popołudnie/wieczór w naszej ulubionej kawiarence. 
I tu newsy, które mnie cieszą ogromnie. 
Jedna koleżanka, mężatka od 1,5 roku, spodziewa się chłopczyka 19 lipca.
Do drugiej koleżanki właśnie wprowadził się jej chłopak (a mój kuzyn).
Trzecia koleżanka, już też mężatka, od 7 tygodni w ciąży.
Cieszę się widząc ich szczęście. Bo to szczęście promienieje.
Z drugiej strony czuję takie uderzenie młotem 50kg w łeb. 
Halo, to są moje rówieśniczki.
I ja. Bez dziecka w drodze, bez męża, bez chłopaka.
Przytłaczające są takie newsy. 
Bo sprawiają, że czuję się, jakby coś ze mną było nie tak.
Jakby wszyscy szli dalej, a ja stała w miejscu.

trains

Swego czasu poznawałam dużo ludzi w pociągach. 
Kiedy jeździłam każdego dnia do liceum szczególnie.
Ludzi +- w moim wieku.
Były wspólne tematy, był śmiech, były zapomniane portfele i zapomniane bilety miesięczne pkp. 
Im jestem starsza, tym mniej ludzi poznaję.
A o tamtych poznanych kiedyś, tylko czasem sobie przypominam i zastanawiam się, co u nich. 
Teraz wbiegam na peron z szalem trzepoczącym na wietrze, kluczykami od auta w dłoni i rozpiętą torebką.
Stoję zawsze sama. Z dala od wszystkich. 
Cenię ten czas w pociągu. 
W takie czwartki to są ok. 4 godz.
4 godz. czasu, żeby czytać. To dużo.
Nauczyłam się nawet wybierać przedziały, miejsca, gdzie wiem, że będę miała ciszę i spokój. 
Bo nigdy nie wiadomo, kiedy zechcę wykorzystać ten czas na sen.

wtorek, 10 kwietnia 2012

-

Były ex wciąż pisze. Tak o niczym.
A ja czasem odpisuję. Czasem mniej, czasem bardziej chamsko. Czasem miło. Czasem zupełnie normalnie.
Na pustkowiu i rak rybą.
Jestem tak złakniona nowych męskich znajomości, że zaczęłam szczerze zazdrościć koleżance pewnej znajomości.
Ja tej znajomości potrafiłam się przyglądać przez 45 min w pociągu, a ona tę znajomość jako osobę towarzyszącą na wesele planuje zabrać. 
Pozostaje Seba, do którego wzdycham słuchając w tle 'Udomowionych'.

poniedziałek, 9 kwietnia 2012

zmiany

Byłam dzisiaj w kościele.
Obserwowałam i podziwiałam zmiany, nowe witraże, brak ambony..
I wtedy zdałam sobie sprawę, że ja od kilku lat tylko bywam w kościele.
I że te zmiany pewnie wcale nie są nowością.

święta

Święta. 
Wczoraj zjadłam 8 kawałków ciasta.
6x sernik + 2x tort
Zdrowe odżywianie górą!

sobota, 7 kwietnia 2012

o pewnym szewcu

Szewc to powoli wymierający gatunek. Coraz mniej ich. Ten mój to jednak prawdziwy rycerz wśród parobków. Jak mi buty posklejał i wypastował, to aż się przeglądać w nich teraz mogę!
I moje buty nie wyglądają już tak:
buty po przejściach (milionów kilometrów w Sztokholmie)


yes!

so fucking true!!!
this is YOUR life

piątek, 6 kwietnia 2012

ptaki sraki

Teraz mniej poetycko. 

Nie wierzcie w cuda i czary mary. I w to, że jak ptak Was osra, to los się odrwróci, szczęście uśmiechnie, a marzenia spełnią.

Ptak mnie osrał, a ja ani męża nie znalazłam (ani nawet poznałam), ani w lotka nie wygrałam (bo nie zagrałam?).

Ptaki sraki.
True story.

mały Bralczyk

A więc jestem samozwańczym małym Bralczykiem. Udzieliłam J. rady językowej, tyczącej się przedstawiania się w jęz. obcym. Rady jak rady, napisałam, co myślę. 
J: ' Czuję się, jakbym otrzymała osobistą poradę od kogoś rangi prof. Bralczyka' 
Dodała: ' Zwłaszcza jak już weszła Twoja opinia na temat tego, co w jakim towarzystwie jest bardziej sensowne.'

Aż przez moment poczułam się kimś rangi Bralczyka. Miłe uczucie.

środa, 4 kwietnia 2012

wspomnienie

Za każdym razem , kiedy zatnę się przy goleniu na tyle mocno, że mam problemy, żeby zatamować strumienie krwi (nie zdarza się to często, powiedziałabym, że rzadko, ale jednak), to przypominam sobie pierwszy dzień roku szkolnego kilka parę lat temu. Zaczynałam liceum. Pamiętam, że zacięłam się na obu nogach, a krew się lała.

PS Magia co? Pamiętać coś takiego, a nie pamiętać o tym, żeby wziąć ze sobą czerwony długopis czy książkę do czytania na drogę.

wiz

Może wypali druga praca. Dzwoniła G. Są dwie osoby w grupie podstawowej. Dwie siostry. Grupa ruszyłaby od przyszłego piątku. Oby, oby!

poniedziałek, 2 kwietnia 2012

opis

W ramach odświeżenia bloga, zmieniłam opis. Ten o mnie samej.
Wciąż próbuje sprzątać. Nieudolnie.
Ale za to udało mi się zrobić dwie rundki niemieckiego! Pierwsza próba nauki od 2 -3 miesięcy?. Aż mi wstyd za bycie takim leniwcem.

piątek, 30 marca 2012

to hate

chyba nie lubię już moich podyplomowych. świadomość tego, że chwilowo na nic mi one i że zapomnę wszystkiego, co się nauczyłam (doprawdy niewiele tego- i  z mojej winy i z racji programu studiów) jakoś pod koniec czerwca już , jest demotywująca. do tego stopnia, że mimo jutrzejszego zwiedzania Poznania z przewodnikiem i tłumaczenia przewodnika na niemiecki - mojej grupie przypadła dzielnica zamkowa- nawet nie zajrzałam do słówek, nie przeczytałam nic, nie wiem nic. w planach za to prysznic i Wallander w łóżku.
'pierdolę, nie robię'? może zmuszę się do wstania o 4.

czwartek, 29 marca 2012

dorosłość?

Aż samej mi przykro, że mimo coraz większej kolekcji szminek/ pomadek, ostatnio stawiam na stonowany nude w odcieniu różowym lub brązowym. Zgubiłam jedną z czerwonych szminek, dzisiaj kupiłam nową. I siedzę w dresie, z laptopem na kolanach, Lykke Li z głośnika i czerwoną szminką na ustach. I bałaganem wokół. Cudnie!

środa, 28 marca 2012

from Swedem with love

Nawet nie zdawałam sobie sprawy, ile rzeczy przytachałam ze Sztokholmu. Do teraz. Kiedy torba leży na środku pokoju. No i sam fakt, że bagaż podręczny nagle na lotnisku w Skavście ważył 9,8 kg  o czymś świadczy..
Z rzeczy zkaupionych:
- ostatnia książka Mankella z serii o Wallandrze 'Den orolige mannen' (tack, Stockholms stadsmission)
- dwie książki, które wpadły mi w ręce przypadkowo, a o których słsyzałam jakieś 4 lata temu, napisane przez Zbigniewa Kuklarza, emigranat drugiej generacji, Polaka urodzonego w Szwecji. Przeczytałam z nim właśnie wywiad na polonia.info - jestem ciekawa, jak ją ocenię, bo komentarze Polaków w Szwecji raczej negatywne.. (30 kr za dwie, jak za darmo!)
- słownik synonimów za 30 kr!!! co prawda wydanie z 96 roku, ale da radę. niby korzystam z internetu, jeśli już muszę, ale papierkowy to zawsze dobra rzecz (Myrorna, o jak dobrze, że znalazłam!)
- chai green tea ! (Wypiłam też w kawiarni- pyszna!!! :))
- no i dwie płyty, bo cena kusiła - Melissy Horn i Lykke Li
- Spraaktidningen, jako że lubię ich pytania i odpowiedzi dotyczące nowych słów, użycia już istniejących itd, ciekawostki, ciekawostki
- książkę do mgr znalazłam w pierwszej księgarni, do której weszłam, ku mojemu zdziwieniu, a i cena normalna
Najlepsze w tym wszystkim jest to, że na te pierwsze 3 wymienione książki wydałam grosze. Cieszy tym bardziej, że nie planowałam ich zakupu.
Płyty też nagle w Bengansie w promocji. 

Prezentów zatem dużo sobie sprawiłam. ;)

Dzisiaj, żeby uczcić swój udany wyjazd, żeby uczcić styl Szwedów i Szwedek, który mi naprawdę odpowiada i który poniekąd próbuję kopiować w takim stopniu,  w jakim on pasuje do mnie i żeby rzucić w kąt buciory, które zakupiłam poprzedniej zimy, a które to dzięki kilometrowym spacerom po Sztokholmie przyozdobione są ogromną dziurą, zakupiłam białe Conversy. Wydatek duży jak na zwykłe trampki za kostkę, ale planowałam ten zakup chyba od liceum..
Pokój nadal w nieładzie...