środa, 30 listopada 2011

-

Moje dłonie uzależnione od kremu reagują na zimowe chłody, zmiany temperatur, niski stopień nawilżenia. Dzisiaj wyskoczyły pierwsze czerwone plamy. Po nasmarowaniu kremem czerwone jeszcze bardziej. Dziwne. Bo dzisiaj była piękna wiosenna pogoda - dumnie paradowałam w rozpiętej parce, z szalej schowanym w torbie.

wtorek, 29 listopada 2011

-

pisanie pracy magisterskiej, jej pierwszego rozdziału po raz milionowy - do dupy!!!
świadomość, że ta praca jest do niczego i wymaga zastosowania się do wytycznych, do których się nie zastosowało tym razem, kolejnym razem - do dupy!!!
że jutro trzeba wstać o 5.40- do dupy!!!

aaaaaaaaaaaaaaaaaa!

mądrości życiowe

S. : bycie singlem jest do dupy
A: bycie brzydkim singlem jest gorsze

niedziela, 27 listopada 2011

-

I później się zastanawiasz - czy kogokolwiek obchodzi twój los? czy ktoś martwi się twoimi problemami? myśli o tobie? i to nie tak interesownie. nie dlatego, że jest twoją mamą lub bratem.
czy kogoś obchodzisz?

piątek, 25 listopada 2011

-

Przyszłość nigdy nie jest taka, jaką ją sobie wyobrażaliśmy.

I tu się zgodzę. Ja mam milion pomysłów na moją przyszłość, sto wyobrażeń. Nie jestem w stanie jej zaplanować. Nie jestem w stanie jej dopracować. Ukształtować.

chirurdzy mowia: NAJWAŻNIEJSZY DZIEŃ

Nie przypuszczamy, ze najważniejszy dzień naszego życia będzie tym najważniejszym. Dni, które uważamy za ważne, w rzeczywistości nie dorastają do naszych wyobrażeń. To zwyczajne dni. Te, które zaczynają się normalnie. Kiedy zbliżają się ku końcowi, okazują się najważniejsze.
Nigdy nie wiesz, kiedy następuje największy dzień twojego życia. Nie, dopóki nie nastąpi. Nie poznasz, że jest najważniejszym dniem twojego życia, dopóki nie znajdziesz się w jego środku. Dzień, w którym powierzyliśmy się czemuś lub... komuś. Dzień, w którym łamie się serce. Dzień, w którym poznało się bratnia dusze. Dzień, w którym zdajesz sobie sprawę, ze nie ma wystarczająco dużo czasu, ponieważ chce się żyć wiecznie.. To są najważniejsze dni.

środa, 23 listopada 2011

-

Zdaje się że te urodziny przejdą do historii. Pewnie nie na długo, ale jednak. Koniec końców było zabawnie. M wbiegająca do domu i kulająca się ze śmiechu, ja nie potrafiąca zachować powagi sytuacji i uszanować stresu K, siedzącej za kółkiem : M, może spróbuj podnieść to auto. I bo co, jeśli policja przejedzie obok i postawi mi mandat za złe parkowanie?

Uratowane. ;)

-

Słusznie lub nie, ale zdaje się, że postawiłam na samotność. Podobno ta z wyboru nie jest zła. Podobno. Samotność duchową. Myśli, uczucia, zostają w środku. Albo tu. Ale nie przekazuje ich dalej. Ludzie nie potrafią słuchać. Albo słuchają i nie słyszą. Każdy jest skupiony na sobie. Na swoim życiu. Swoich problemach. Każdy chce, żeby go wysłuchano, żeby doradzono, niewiele osób potrafi zaoferować coś w zamian.

wtorek, 22 listopada 2011

wnioski

Bo nieważne jaką gromadą ludzi się otaczam. Lub nie otaczam. Na końcu każdy zostaje sam. Ze swoimi problemami. Ze swoimi radościami. Ze swoim życiem. Sam. Samiuteńki.

all the best

W dniu swoich urodzin życzę sama sobie: 

* motywacji do nauki, nieustępującej z wiekiem ciekawości świata, chęci poznawania nowego

* nieznikającej ani na chwilę świadomości, że języków uczymy się całe życie, że trzeba rozwijać swoje umiejętności

* choćby jednego przyjaciela, takiego przez duże P, takiego, który słucha i słyszy

* ludzi wokół, od których mogę się uczyć, którzy mają coś do powiedzenia

* spokoju ducha
* wagi 46 kg

* umiejętności radzenia sobie zawsze i wszędzie

* zdecydowania w podejmowaniu decyzji

* konsekwentnej ścieżki do celów
Listę mogłabym tworzyć przez cały Boży dzień. Nie mam na to czasu.

Najlepszego !

poniedziałek, 21 listopada 2011

-

To trwa już kilka, może kilkanaście tygodni? Rozważałam nawet depresję.
Może jestem chora psychicznie. Może jestem. Nie jestem.

niedziela, 20 listopada 2011

.

Dziwnie to mało powiedziane. Dzisiaj kilka razy ni  z tego ni z owego chciało mi się płakać. I na uczelni i w domu. Dziwne. Jakby zupełnie bez powodu. Jakby poza moja świadomością.

wtorek, 15 listopada 2011

-

Wyjadę stąd. Obiecuję. Daleko. Dalej niż do Dużego Miasta. Najchętniej jeszcze dzisiaj. Spakowałabym walizkę i rzuciła to wszystko, jego. Ale nie. Poczekam. Muszę. Chcę. Ale później wyjadę. I tej myśli się trzymam.

-

Źdźbło w oku bliźniego widzisz, a belki w swoim nie dostrzegasz. Powiedzcie to jemu. Porozmawiajcie, ale tak, żeby nie krzyczał, żeby nie przerywał. Żeby widział też moją stronę, a nie tylko swoją.
Jestem tą najgorszą. Mam piekło w domu. I milion przykazań wg których mam żyć. Przepraszam, że jestem. Byłam wpadką i tak zostało. Z tygodnia na tydzień coraz gorsza. A i atmosfera się nie poprawi. Bo co da się załatwić krzykiem? on potrafi wiele. Mam 24 lata, wg niego nie potrafię się zachować, jestem źle wychowana, wstydzę się ich, pogardzam, mam ich za szmaty, a sama mam kredki w głowie. (Był to szereg cytatów.)
Chcę stąd uciec. Chcę wyjechać. Nie chcę tutaj być. Nie chcę być z nim. Nie wytrzymam. Nie wytrzymam tego. Nie wytrzymam. 

poniedziałek, 14 listopada 2011

najgorsza

To ja jestem tą najgorszą. Z dnia na dzień gorszą. Gorszą córką mojej mamy i mojego taty. Ciągle się obrażam. Nie rozmawiam. No tak, bo krzyk to rozmowa. Wykrzyczenie (' i ty powiesz, że krzyczę, ale ja tak mówię') ma załatwić lata rozmów. I tak do kolejnego głośnego monologu. Za późno na wychowanie. Wszystkich nas. Jesteśmy dorosłymi ludźmi. Zachowujmy się tak. Tego życzę sobie i im. 

Znalazłam listę postanowień na 2011 rok. Nie dotrzymałam/ spełniłam niczego z listy. Uroczo.
Chyba polubiłam bycie coraz gorszą. ' Czy ty już nie umiesz być miła?' Krzyki motywują. Jak cholera.

like/dislike

Lubię przybywać wśród ludzi, którzy mnie czegoś uczą, którzy mimochodem dzielą się posiadaną wiedzą -od picia kawy (podobno jeden kubek nic nie daje, energia spada i powraca ze zdwojoną siłą przy drugim kubku), po znaczenie słów (garota to taka linka do duszenia ofiar). Lubię osoby inteligentne, ironiczne, zdystansowane. Zaszczyt i przyjemność otaczać się takimi. M.in. dlatego lubię J. Bo ma wiedzę. A wiedzy ludziom zawsze zazdroszczę. 

Lubię też Ptasie Radio.To zadziwiające, że np podczas moich 10miesięcy w Szwecji unikałam chodzenia do tych samych miejsc, szukałam  (wolnych miejsc) w miejscach nowych, w których mnie nie było.W WielkimMieście chodzę do zaledwie kilku miejsc- Sorella, Ptasie, Gołębnik. Nie chodzę tam często, sporadycznie. I mimo tego ląduję zawsze tam. Ostatnio po latach (ostatni raz w liceum,na I roku studiów?) byłam w Cacao.Powinnam urozmaicać sobie życie. Ale może trochę przyzwyczaiłam się do rutyny, tej z Siepaczowa - z dokładnie dwiema kawiarniami? (Nowa zasada- nigdy dwa x w tyg pod Aniołami). 

Chyba polubiłam obcasy. Nie czuję tych 9cm, a czuję się zdecydowanie pewniej i bardziej kobieco- nawet przy stroju pt na lumpa= sweter brata i rurki i szal (czy ta choroba pt szal-musi-być kiedyś mi minie?). 

Chyba polubię sukienki.Przestałam czuć się w nich niewygodnie. Może nawet nie wiedziałam,że mogą być wygodne, bo jeszcze w ubiegłym roku niewiele ich posiadałam?

Chyba polubię operę. Nie polubię wystąpień solo, ale te grupowe podobają mi się.Muzyka na żywo, śpiew na żywo. Robią wrażenie. Jak to Lady. Ciekawe,czy grudniowy balet wypali. No i za teatrem tęsknię. (Chociaż myślę sobie, że nic nie pobije styczniowego Mięsa, grudniowego? O tym tutaj: Mięso, Mięso.)

Czas na mnie.

niedziela, 13 listopada 2011

narkotyczne inspiracje

Boimy się ciemności, wszystkich strachów, duchów, potworów,czarnych wyobrażeń. Podobno dopóki nie zdamy sobie sprawy, że w tej ciemności nie jesteśmy sami. Czyżby? To dlaczego ja jestem sama? Dlaczego nikt nie widzi, co się ze mną dzieje? Dlaczego nikt mnie nie słyszy?

sobota, 12 listopada 2011

proste

A jednak nie do spełnienia. Pełno we mnie tęsknoty. I marzeń. Nie do spełnienia.
http://www.youtube.com/watch?v=amwXnrRsGkM

Co będzie ze mną za rok? Gdzie będę? Z kim będę? Życie, życie. Tak wiele, a tak nic.

narkomanka

Jestem zwykłą ćpunką. Seriale są dla mnie jak narkotyk. Wciągają niemiłosiernie, a ja nie potrafię się uwolnić. Od czego uciekam?

piątek, 11 listopada 2011

było?

Pisałam już, że chcę na randkę? Chcę na randkę. Randki. Błagam, proszę i marzę. Wciąż marzę. O milionie rzeczy. O randkach też.

.

Lubię trufle. Odkrycie dość nowe. Polubiłam. Zjadłam cały kartonik. Może polubiłam, bo były prezentem? Były dobre. Były od Ch. Były z Gbg.

marzenia, marzenia nie do spełnienia

Chcę chodzić na randki. Tak po prostu. Chce mi się randek.
Tylko gdzie mam znaleźć miłego, kulturalnego, inteligentnego? Czasem wydaje mi się, że tacy dawno wyginęli.

czwartek, 10 listopada 2011

rudowłosa śpiewa tak:

And it’s over
And I’m going under
But I’m not giving up
I’m just giving in

I’m slipping underneath

So cold and so sweet

wtorek, 8 listopada 2011

cudu.

Potrzeba mi cudu. Ale o cuda chyba ciężko. Potrzeba mi zatem zmiany. Znów. Albo cały czas. Z pracy zrezygnowałam. Ryzykowałam za dużo. Za dużo zajęć i życia prywatnego. Teraz mam czas na nicnierobienie, na marnowanie czasu wolnego poprzez oglądanie seriali i na gówniane życie. Brawo, brawo. Szczęśliwego nowego!

poniedziałek, 7 listopada 2011

.

Uczyć innych. To chyba nie łatwa sztuka. Wymaga cierpliwości.
Staram się. I uczę. Tatę obsługi internetu. Może wcale nie jest przypadkiem beznadziejnym? Lekcja nr 1 za nami, 10minutowa tylko, ale poszło ok ;)

czwartek, 3 listopada 2011

wtorek, 1 listopada 2011

znalezione

Okazuje się, że ludzi nie można ratować przed nimi samymi.

a ukojeniem -muzyka

Jest coś magicznego w muzyce. Poprawia nastrój, nastawia bojowo, wpędza w melancholię i zadumę, smutek. Doprowadza do łez i do nieskoordynowanych ruchów w zamyśle przypominających taniec (u mnie). Jest jak lek. Czasem źle zapisany. Dawkowanie bywa uzdrawiające. 

Muzyka na żywo  to już pierwszy stopień raju. Nieważne czy jest to słynny (aczkolwiek mi do wtedy nieznany) Możdżer z Danielssonem w sali koncertowej w Goeteborgu czy koncert duetu na ulicach Kopenhagi. 

Muzyka ma cudowną moc. Na ukojenie nerwów (bo mimo że teraz jestem oazą spokoju, zaraz nie będę, bo przecież zawaliłam się wszystkim, co mogłam, żeby kontynuować mgr) Możdżer w tle. 3nielegalne płyty. Jedyne nielegalne, które posiadam, a i nie ja ją ściągnęłam. (Nie, żebym kupowała notorycznie płyty i miałam ich 3miliony, przeciwnie. Ale po prostu nie ściągam muzyki i filmów. Kosmita XXI wieku pod tym względem, wiem. )