piątek, 30 marca 2012

to hate

chyba nie lubię już moich podyplomowych. świadomość tego, że chwilowo na nic mi one i że zapomnę wszystkiego, co się nauczyłam (doprawdy niewiele tego- i  z mojej winy i z racji programu studiów) jakoś pod koniec czerwca już , jest demotywująca. do tego stopnia, że mimo jutrzejszego zwiedzania Poznania z przewodnikiem i tłumaczenia przewodnika na niemiecki - mojej grupie przypadła dzielnica zamkowa- nawet nie zajrzałam do słówek, nie przeczytałam nic, nie wiem nic. w planach za to prysznic i Wallander w łóżku.
'pierdolę, nie robię'? może zmuszę się do wstania o 4.

czwartek, 29 marca 2012

dorosłość?

Aż samej mi przykro, że mimo coraz większej kolekcji szminek/ pomadek, ostatnio stawiam na stonowany nude w odcieniu różowym lub brązowym. Zgubiłam jedną z czerwonych szminek, dzisiaj kupiłam nową. I siedzę w dresie, z laptopem na kolanach, Lykke Li z głośnika i czerwoną szminką na ustach. I bałaganem wokół. Cudnie!

środa, 28 marca 2012

from Swedem with love

Nawet nie zdawałam sobie sprawy, ile rzeczy przytachałam ze Sztokholmu. Do teraz. Kiedy torba leży na środku pokoju. No i sam fakt, że bagaż podręczny nagle na lotnisku w Skavście ważył 9,8 kg  o czymś świadczy..
Z rzeczy zkaupionych:
- ostatnia książka Mankella z serii o Wallandrze 'Den orolige mannen' (tack, Stockholms stadsmission)
- dwie książki, które wpadły mi w ręce przypadkowo, a o których słsyzałam jakieś 4 lata temu, napisane przez Zbigniewa Kuklarza, emigranat drugiej generacji, Polaka urodzonego w Szwecji. Przeczytałam z nim właśnie wywiad na polonia.info - jestem ciekawa, jak ją ocenię, bo komentarze Polaków w Szwecji raczej negatywne.. (30 kr za dwie, jak za darmo!)
- słownik synonimów za 30 kr!!! co prawda wydanie z 96 roku, ale da radę. niby korzystam z internetu, jeśli już muszę, ale papierkowy to zawsze dobra rzecz (Myrorna, o jak dobrze, że znalazłam!)
- chai green tea ! (Wypiłam też w kawiarni- pyszna!!! :))
- no i dwie płyty, bo cena kusiła - Melissy Horn i Lykke Li
- Spraaktidningen, jako że lubię ich pytania i odpowiedzi dotyczące nowych słów, użycia już istniejących itd, ciekawostki, ciekawostki
- książkę do mgr znalazłam w pierwszej księgarni, do której weszłam, ku mojemu zdziwieniu, a i cena normalna
Najlepsze w tym wszystkim jest to, że na te pierwsze 3 wymienione książki wydałam grosze. Cieszy tym bardziej, że nie planowałam ich zakupu.
Płyty też nagle w Bengansie w promocji. 

Prezentów zatem dużo sobie sprawiłam. ;)

Dzisiaj, żeby uczcić swój udany wyjazd, żeby uczcić styl Szwedów i Szwedek, który mi naprawdę odpowiada i który poniekąd próbuję kopiować w takim stopniu,  w jakim on pasuje do mnie i żeby rzucić w kąt buciory, które zakupiłam poprzedniej zimy, a które to dzięki kilometrowym spacerom po Sztokholmie przyozdobione są ogromną dziurą, zakupiłam białe Conversy. Wydatek duży jak na zwykłe trampki za kostkę, ale planowałam ten zakup chyba od liceum..
Pokój nadal w nieładzie...

pierdolnik

Znacie słowo 'pierdolnik'? Ja ostatnio usłyszałam z ust moich 2 koleżanek i tak zostało. 
Mój pokój to chwilowo tak pierdolnik. Walizka, torba, poduszki, ciuchy. Wszystko leży. Muszę się tym zająć. Now. Mam jakąś godzinkę, później prysznic i już chyba w łóżku szybko przemyśleć jutrzejsze zajęcia, bo wstyd się przyznać, ale coraz mniej się na nie przygotowuję. Pewnie kwestia już mini doświadczenia, tego że znam studentów, że materiałów mam skserowaną całą wuchtę.*

* wuchta: ostatnio szukając materiałów w centrum informacji turystycznej, na jednej z map znalazłam listę słówek z gwary i na niej m.in. wuchtę ;)

obiecanki cacanki

Dzisiaj dzień z Inferno, którego nie przeczytałam. Zaspałam. Dokładnie za 2 minuty odjedzie pociąg, tyle że beze mnie. Pojadę po 9. Ominie mnie cały jeden wykład.
Wyjazd do Sztokholmu obfitujący w nowe wrażenia, spostrzeżenia i doświadczenia. O tym później. Wstaję- herbata, prysznic, rozpakowanie torby.

czwartek, 22 marca 2012

jobbbbbbbbb

M postanowił się spotkać. Więc dostałam 'wypłatę', idealny zastrzyk gotówki przed jutrzejszym wylotem. Dużo nie dużo, ale zawsze już na jakiś lewy wydatek będzie, np. jednego buta.
W planach: jedzenie kanellbullarówo codziennie, moje ukochane lody na Starówce w Sztokholmie albo w wersji  0,5 l w domu, cydrrrrrrrrrr codziennie! :)
A na liście zakupowej oprócz wspomnianych butów, moje czasopismo językowe i książka do mgr.

środa, 21 marca 2012

energia

Spontaniczna decyzja pt wyjazd do Trójmiasta była strzałem w 10!
W Gdańsku byłam jakieś 7 czy 8 lat temu, zimą, na 2 czy 3 dni. Nad polskim morzem bywam właściwie rzadko. Nie lubię wczasów pt cała Wielkopolska jest w Mielnie. A etn wyjazd naładował mnie jakąś pozytywną energią. Słońce budziło mnie każdego dnia, i aż sama, o dziwo, budziłam się np po 7 czy po 8. Jednego dnia nawet po 6! Chciało mi się. Ostatni dzień - te godziny na plaży w Jelitkowie były cudowne. Wolność, beztroska, zero zmartwień i niewiele myśli w głowie. Czyli chill, albo relaks.
Ale od powrotu czas gna jak szalony, dlatego czasu nie miałam, żeby tutaj zajrzeć. Ktoś czekał?

niedziela, 11 marca 2012

3miasto

Wyjeżdżam. Zostawiam wszystko (wysprzątany pokój, odesłaną do Szwedki pracę mgr i milion zadań domowych do zrobienia) na 5 dni. 
Wstaję skoro świt- o 3. Więc właściwie w środku nocy. 
A dopiero się pakuję.
Będę opiekunem wycieczki - 12 studentów koła naukowego. 
Szczęście głupiego. Bo uniwerek zwróci mi kasę za ten wyjazd. Głupotą byłoby nie skorzystać. Dowiedziałam się i zdecydowałam dokładnie w poniedziałek. :)

sobota, 10 marca 2012

akcja: dokopać się

Powoli, powoli dokopuję się. Kryzys miałam w środę, kiedy to pewna, że koszulka leży na podłodze, nie mogłam jej znaleźć. A wiedziałam dokładnie gdzie powinna była leżeć. 
Więc dzisiaj od rana właściwie segreguję notatki (wydrukowałam jakieś 3 kg nowych), układam, sortuję, dokopuję się. Wciąż podłoga pełna, ale są prześwity. A to dobry znak.
Zafundowałam sobie piwo. Chodzę nabuzowana niczym nie wiem co. Ale nabuzowana. Piwo nie pomaga. Usypia niestety. I nie zabija zapachu czosnku wydobywającego się z mojej paszczy (grzanki serowo- czosnkowo-prowansalskie + Kuba (takiego męża chcę - błyskotliwego, z dużym dystansem, z milionem żartów)+ Xfactor ).

piątek, 9 marca 2012

to-do-lists

Nowy rok, nowa praktyka.
To-do-lists.
Licząc, że styczniowa składała się z 4 punktów (z czego jeden miał odbyć się 8razy, czyli jakby 11 pkt razem), a wykonałam dwa punkty, to wynik kiepski..
Na luty zaplanowałam więcej i wyszło zdecydowanie lepiej.
Była zaplanowana IKEA, był zaplanowany balet w operze, było w planach kino, były w planach mejle (np do W, którego znam jeszcze z wymiany do Greifswaldu, i do A, którą znam z wymiany do Goeteborga), był w planach zakup pokrowca do aparatu (wkurzam się, bo ktoś mi niedawno powiedział, że reklamują nowe NIKONY, dzięki Bogu nie oglądam tv, dzisiaj przypadkowo fragment reklamy zobaczyłam, dobrze, że fragment, inaczej być może plułabym sobie właśnie w twarz.), w planach był zakup kosmetyków (taaak, pokusiło mnie i kupiłam tusz do rzęs za 140 zł, zdecydowanie jedna z głupszych decyzji tego roku, najgłupsza decyzja lutego), więc sporo załatwione. Nadprogramowo za to odkryłam dwie fajne bardzo kawiarnie! :)) (mimo że od stycznia na liście twardo napisane mam 'muffinkowa kawiarnia')
Sporo wciąż nie. Więc planuję właśnie, mimo że to już połowa prawie marca.

czwartek, 8 marca 2012

żal.pl

Prawdopodobnie byłam jedyną kobietą/ dziewczyną przechadzającą się/ przebiegającą/ pędzącą/ robiącą zakupy w nie-tak-starym centrum handlowym bez obowiązkowego tulipana w łapie.
Prawdopodobnie jestem jedyną w mieście, województwie i kraju, która nie zgarnęła kwiatka.

Jutro zeżrę czekoladki, które dostałam od braci. 

A dzisiaj padam, jest godz 23, jestem od 20 godzin na nogach. Zaraz umrę. 

środa, 7 marca 2012

wersja 56

Wczoraj wysłałam mgr, wersję 56 (tak zatytułowałam mejla do promotorki ;)). I tłumaczenie do M - za każdym razem boję się, co mi odpiszą. Promotorki zdecydowanie mniej niż M. Tłumaczenia to jednak ciężka sprawa. Prawda jest taka, że na podyplomówce zdobywam trochę 'wiedzy' i praktyki, ale dotyczy ona niemieckiego i innego rodzaju tekstów. Inna prawda jest taka, że każdy tłumacz ma swoją prawdę. 
A do M tłumaczę ze szwedzkiego na polski. Teksty niby prawnicze, ale prawniczych słów tam niewiele. Problemem jest, jak się okazuje, język polski. Przetłumaczyć tak, żeby nie było kalki językowej. W moim przypadku jest to graniczące z cudem. Po kilkukrotnym przeczytaniu własnej wersji tłumaczenia, które mimo że napisane w języku polskim, zalatuje tak mocno szwedzkim, że jestem w stanie uwierzyć (i na ogół wierzę), że po polsku tak się właśnie mówi.. A M później komentuje, o zgrozo.
Nigdy z żadnego tłumaczenia nie jestem zadowolona. Zawsze mam te same dylematy, pt. na ile mogę parafrazować? Bo ten tekst, który tłumaczyłam na wczoraj, był wg mnie fatalnie po szwedzku napisany..
Nic to, poczekam na M-owy komentarz.
Dzisiaj za to sprawdzam zad.dom. moich studentów. Jedno sprawdziłam. Idę po herbatę i zaraz drugie. :)

niedziela, 4 marca 2012

spontan

w przypływie wolnego czasu i chęci zmarnowania go, zajrzałam na allegro, by tam znaleźć torebkę skórzaną. znalazłam i kupiłam. z przesyłką: 24,5zł. śmiech na sali. używana, ale jednak naturalna skóra. ciekawa jestem. na oku mam jeszcze, od kilku dni już, czarna torebkę - idealnie pasowałaby do mojej wiosennej kurtki, którą z uwielbieniem nosze od miesiąca przy minusowych temperaturach.. bo planowałam kupić czarną torebkę, padło na jasnobrązową. zobaczymy, jak będzie wyglądać. w tym tygodniu powinna dojść, mam nadzieję. przelew właśnie zrobiła. we'll see.

kto rano wstaje..

Kto rano wstaje, ten musi zadbać (czyt. wyczyścić) o swoje buty. Znudzona wszystkimi butami, które intensywnie noszę tej jesieni/ zimy (dokładnie dwie pary płaskich i wygodnych butów, właściwie całorocznych, w tym bardo szwedzkich, ale tej zimy również niezwykle polskich), wczoraj długo myślałam (tak tak, po całym dniu z niemieckim (nigdy nie przyzwyczaiłabym się do trybu studiów zaocznych, przenigdy!, dobrze, że podyplomówka trwa tylko rok i że już teraz mam z górki), nie ma się siły na nic, poza leżeniem i intensywnym nicnierobieniem) i wymyśliłam, że założę adidasy (i pisząc adidasy, mam na myśli adidasy firmy adidas, a nie adidasy puma - coś czego Niemiec znający/ uczący się polskiego nigdy, przenigdy nie ogarnie). Więc czyściłam owe buty. W niedzielę. O godzinie 5.30. Rano. 

piątek, 2 marca 2012

próba milionowa

Ok, mój pokój znów (właściwe cały czas) przypomina mini wysypisko. Ciuchów, torebek, kartek i teczek. A mi motywacji brak. Odwiedziny A. jakieś dwa tygodnie temu dobrze na mnie podziałały i pokój zabłysnął, ale niestety krótkotrwały był to stan mojego pokoju.
Ale! Zmierzam do tego, że troszkę sobie uporządkowałam to, co na laptopie. Nareszcie też wzięłam sobie do serca słowa M, dla którego od czasu do czasu tłumaczę, że teksty, które od niego dostaję, są objęte tajemnicą. Wykasowałam je. W końcu. M. pisał, że po miesiącu powinnam je usuwać. Ja oczywiście odszukałam teksty z marca 2011. 
Czuję się zmotywowana. Choćby chwilowo. Więc chwilowo będę sprzątać. ;) Próba milionowa w tym roku, pierwsza w tym miesiącu.