poniedziałek, 30 kwietnia 2012

where?

Skąd one biorą tych wszystkich chłopaków, narzeczonych i mężów?
Czasem/ Często się zastanawiam.

niedziela, 29 kwietnia 2012

odkrycia filmowe

Spałam jak zabita. Cud, że się nie udusiłam. Od rana świeciło mi słońce do pokoju, a ja nie zostawiłam uchylonego okna na noc. :/ 
Obudziłam się z zaczerwienioną twarzą. Znak, że faktycznie się opaliłam. Musiałam. Spędziłam prawie 4 godziny na balkonie!
Zaraz wychodzę znów. Podobno nie jest tak ciepło i przyjemnie, ale po co siedzieć w 4 kątach. Świeże powietrze jeszcze nikomu nie zaszkodziło.
Ah!! znalazłam na youtube wczoraj w nocy 3 szwedzkie filmy. Jeden, który był wyświetlany w ramach Filmveckan albo jak kto woli Tygodnia Filmowego u mnie na KSie, na który czekałam, a którego nie zobaczyłam, bo spóźniłam się na dwa pociągi, a później już sensu nie widziałam, żeby jechać - Zozo,  jeden na podstawie książki Ett öga rött i całkiem nowy Den osynlige. Będzie co oglądać! :) + serial dokumentalny o młodzieży z Bergsjön. (Jedna z osławionych dzielnic Göteborga - znana z dużego odsetku imigrantów i wszystkiego,co się z tym wiąże, ja mieszkałam tylko 2 przystanki stamtąd ;) Serial nieco przestarzały, ale obejrzę. Szkoda tylko, że chwilowo mgr mam na karku. I to dosłownie. Jeśli nie wezmę się za siebie, to obrona czeka mnie we wrześniu. Ale mgr to dłuższy temat. Nie na taką pogodę i mój dobry humor. 
Ale napisać chciałam, że filmy zaczekać muszą trochę.

sobota, 28 kwietnia 2012

2w1 czyli o poparzeniu

Wpadam dopiero po 14 na pomysł, że co prawda nie mam internetu na podwórku za domem, ale za to na balkonie przed domem już owszem. Więc wzięłam krzesło i laptopa, przywdziałam szorty, koszulkę podwinęłam tak,żeby zasłaniała co ma przed ciekawskimi sąsiadami,a le odkrywała na tyle dużo, żebym trochę się opaliła. Pisanie pracy i opalanie zakończyło się poparzeniem. I nie chodzi o oparzenie słoneczne. Skądże. Mam za to czerwone plamy na udzie od trzymania laptopa bezpośrednio na nogach. Opłaciło się - mgr liczy 7 str, a ja się trochę opaliłam.

piątek, 27 kwietnia 2012

Nikon srikon

Bardzo nie podoba mi się, że zdjęcia wyglądają o niebo lepiej, kiedy je oglądam w aparacie- kolory jaskrawsze, zdjęcia wyraźniejsze, ostrzejsze. Na komputerze nie zachwycają już tak bardzo. Poza tym Nikon mnie porobił i wydał nowy aparat miesiąc czy dwa po tym jak ja kupiłam najnowszy na tamten czas model. I teraz zalewają mnie reklamy Nikona 1 w necie. Nie lubię podwójnie.

słońce?

Za oknem piękna pogoda. Słońce. I upał (mimo że kwiecień). No i ja. W moich 4 (wciąż nieposprzątanych ścianach). Próbuję pisać mgr.

I need sleep

Spałam do 12. Dawno nie zdarzyło mi się spać tak długo. Ale chyba zmęczona byłam. Więc potrzebowałam.
Teraz myślę o jedzeniu. Opakowanie mentosa to trochę marne drugie śniadanie. Obiad byłby wskazany, albo śniadanie z serii porządnych. Zapycham się muzyką. Brodką. Chwilowo pomaga.

czwartek, 26 kwietnia 2012

.

.

W każdym razie, w 13godzinie bycia na nogach, a było to już około 17, nie byłam słuchaczem, którego każdy by się spodziewał. Współczującym, miłym, poklepującym po plecach i ze słowami ' oj biedny/biedna ty'. Bo przecież ile można?! Poza tym nie zawsze mam ochotę słuchać o tym, jaką się jest ofiarą, jacy wszyscy dookoła są źli i niedobrzy i chamscy do granic. Bo każdy ma swoją prawdę. A ja mimo że w roli koleżanki/przyjaciółki zobowiązana jestem do pocieszania i wysłuchiwania i przytakiwania (takie czasy?), to w chwilach jak dzisiaj (czyli zmęczenia, znudzenia materiału?), jestem w stanie wykrzesać z siebie w sposób oschły acz miły (tak się da?): ' a może to tylko Ty tak to wszystko odbierasz?, może nie jest tak źle? może nie wszyscy tacy są?'. Bo ileż można rozkminiać o tym, co kto powiedział i czy to co powiedział, to powiedział, bo tak myślał, czy powiedział tak, ale miał na myśli coś innego. Ileż można wychodzić z założenia, że każdy planuje jakiś spisek, ma coś przeciwko nam, mówi coś innego niż myśli? Ile można zastanawiać się i analizować zachowania innych i próbować rozstrzygnąć, na ile w tych słowach ludzkiej szczerości, a na ile jakiegoś cichego podstępu? To chyba niska samoocena. Albo nie wiem co.
W każdym razie ja tak nie mam. Nie analizuję zachowań osób, z którymi się spotykam. Słów, które wypowiadają. Nie zastanawiam się, na ile są szczerzy w swoim zachowaniu. Nie rozmyślam o tym, czy mówią, to co myślą, czy może robią coś przeciwnego niż myślą. Nie nastawiam się tak, że myślę sobie, że każdy w każdym słowie, geście i zachowaniu próbuje mi przekazać jakąś podwójną wiadomość. Jeśli ktoś mówi, że chce na kawę, to rozumiem, że chce na kawę i nie robi tego, bo myśli, że ja chcę, tylko robi to, bo chce. Nie mówi, że ładnie wyglądam, kiedy myśli, że wyglądam źle. Mówi tak, bo tak myśli.
Tylko że może łatwo mi mówić. Bo co dość zastraszające. Mam regularny kontakt (nie licząc rodziny) z 3 osobami. Dwie M i J.  I kontakt jest regularny, częsty i gęsty, bo się lubimy, bo się rozumiemy. Może to kwestia zaufania. Zaufania też samej sobie? Kwestia pewnej pewności siebie? Wybierania tego co ważne i tych którzy są ważni? Bo mam wokół siebie, mam nadzieję, ludzi szczerych. Na tyle, że nie potrzebuję analizować. Może to po prostu dystans? Zdrowy dystans.
Nie analizuję. Strata czasu. 
Bo miałabym teraz siedzieć i zastanawiać się, co komentowali moi studenci na moich zajęciach, kiedy pisałam coś na tablicy? Czy może komentowali sukienkę, wiosenny look czy może siniaki na kolanie, głupoty z moich ust? No bez sensu przecież takie analizowanie!

the shooting stars

Nowa Brodka. Już lubię.
I do tej piosenki trochę pokoju posprzątam, o!

środa, 25 kwietnia 2012

drżenie

Jezusie, z głodu zaczęłam drżeć na całym ciele. Tak w środku. Dziwne uczucie. Więc zjadałam.
Od kiedy w niedzielę usłyszałam z ust wujka, że schudłam, to wmawiam sobie, że tak jest. 
Dzisiaj weszłam na wagę, która wskazała 45 kg (chyba jednak nie działa). I nagle moje piersi wydają mi się mniejsze, a w staniku jakby więcej miejsca. 
Tak to działa. Jeśli zatem powiem sobie, że dam radę z mgr do końca maja, to może dam? 

pamiętka

Mój kochany pies z radości tak na mnie skoczył  i mnie podrapał (wydawało mi się tylko jednak), że trochę ponad kolanem zamiast szram od pazurów, mam siniaki! Poświęcenie na rzecz psa i mojej kondycji to jest.

wtorek, 24 kwietnia 2012

lubię

Lubię dźwięk rozdeptywanych szyszek pod stopami.
I spokój i ciszę w lesie.

moda?

Chciałam kupić miętowe spodnie. Zrezygnowałam z pomysłu. Co druga osoba je nosi. I przez to przestają być fajne.
Za to zauważam u siebie modę na podwijanie. Rękawów marynarek - to jest u mnie normą, ale ostatnio też podwijanie rękawów sweterków i koszul. Podwijanie nogawek też polubiłam - powyżej kostek, typu woda w piwnicy.
I zamiast maniakalnie ubierać się pastelowo od stóp do głów, wyciągam z mojej szafy bez dna ciuchy w jasnych kolorach. Późną zimą/ wczesną wiosną zakupiłam chyba 3 czy 4 pary czarnych spodni. Teraz zapragnęłam czegoś jaśniejszego, wiosennego, słonecznego. Wczoraj wyciągnęłam moją ubiegłoroczną zdobycz szwedzką - kremową lnianą marynarkę, którą dzisiaj przywdziałam. Wczoraj założyłam sprane, kiedyś kremowe spodnie, teraz raczej białe, z dziurami (moją Babcię wciąż one oburzają- dziury). I jest mi jakoś wiosenniej. Poza tym od piątku spędzam czas na powietrzu - w piątek spacer w lesie, w sb szłam na zajęcia pieszo, w niedz na i z zajęć, wczoraj szłam sobie pieszo z dworca do domu. 
Dzisiaj wezmę psa i swoje zimowe dupsko do lasu znów. Wiosna!

poniedziałek, 23 kwietnia 2012

me, myself & I

Jestem inną osobą, kiedy mówię po szwedzku. Wiem to. Nawet mój głos brzmi inaczej i nijak ma się to do tego, że szwedzki inaczej brzmi. Wiele osób mi zwróciło już na to uwagę. Po prostu mówię inaczej.
Jestem inną osobą, kiedy mówię po niemiecku.
I zupełnie inną, kiedy mówię po angielsku. Dość żenującą postacią. Bo oceniam siebie w tym momencie na podstawie mojego żenującego angielskiego.
Inna osobą, kiedy rozmawiam i jestem z J. Wtedy jestem dowcipna, zdystansowana, ironiczna.
Inną, kiedy rozmawiam z M. Wtedy jestem słuchaczem. Obiektywnym słuchaczem, obserwatorem.
Zachowuję się inaczej będąc studentką.
Inaczej będąc wykładowcą.
Ubieram się inaczej na co dzień.
Inaczej na zajęcia szwedzkiego, które prowadzę. Obcasami lub  marynarką, albo jednym i drugim próbuję dodać sobie lat i powagi. Uczynić mój strój bardziej eleganckim. Jakby mój strój miałby być znakiem- halo, dzisiaj jesteś wykładowcą.
Jestem inną córką dla mamy, inną dla taty,
Inną siostrą dla jednego brata, inną dla drugiego.

Jednego dnia jestem tyloma osobami na raz, że czasem zastanawiam, kim jestem prawdziwa ja. I gdzie się podziewa ta prawdziwa ja, kiedy jest kimś innym. I jaka jestem prawdziwa ja.

 

niedziela, 22 kwietnia 2012

spostrzeżenia

Dzisiaj minęła mnie dziewczynka o imieniu Mariola. Niewiele znam Mariol (dwie, w wieku średnim) i żadnej Mariolki. Rzadko spotykane imię wśród małych dziewczyn, tak myślę.

piątek, 20 kwietnia 2012

burza

Nie potrafię się zdecydować, czy bardziej boję się burzy czy ją lubię.
Zapalę świeczki. I może posprzątam pokój? Z nauki na jutrzejszą podyplomówkę i tak nici, tak czuję :)
Wyłączam laptopa, bo chcę, żeby jeszcze pożył trochę. ;)

o psie, lesie i kondyncji

Pomyślałam niegrzecznie ' pierdolę, nie uczę się'. I tak też uczyniłam.
Pogoda na tyle dobra, wydawało mi się przez okno, że wymyśliłam, że wyjdę trochę pobiegać. I przy okazji psa wezmę ze sobą.
Na dzień dobry, jeszcze przed samym spacerem, para ze mnie buchała chyba już nawet uszami. Z tej złości. Bo pies rzadko bardzo chodzi na spacery. A jeśli chodzi to ze mną. I jak tylko zobaczyła smycz, to z radości zaczęła skakać po mnie, czego szczerze muszę przyznać nie lubię, a właściwie boję się, bo pies to taki prawdziwy pies - 'owczarek niemiecki' więc wazy pewnie tyle co ja i boję się, że zrobi mi krzywdę radując  się tak bardzo. 
Mój pięknie wybrany strój - w tym modne pasetele i szare dresy :D brudny już przed opuszczeniem naszej bramy. 
Spacer cudowny! Jest tak pięknie w lesie. Tak ciepło. Tak spokojnie. Tak wiosennie, już prawie letnio.
Trochę pobiegałam nawet. Na samym końcu psa musiałam już ciągnąć. Zdaje się , że ej kondycja jest gorsza nawet od mojej.
Ale miły to był spacer. 
A teraz szara i brudna rzeczywistość - mój wciąż zaśmiecony pokój.

czwartek, 19 kwietnia 2012

fav

Na listę rzeczy ulubionych trafia 'koszula jeansowa'. Doliczyłam się 4 w szafie, o każdej długości rękawa - dlugi, 3/4, krótki, bez. :) Wciąż jednak brakuje całej palety kolorystycznej. Biała byłaby fajna. No i szara. Ale na wiosnę lepsza biała. Może gdzieś w sklepach są?
W przyszłym tyg będę w dużym mieście właściwie i wyjątkowo aż 4 dni, więc myślę że udam się na jakieś łowy zakupowe. 
Tymczasem sprzątam nieposprzątany od 2 miesięcy? pokój. Straszny widok.
Hej!

środa, 18 kwietnia 2012

nowość

Chyba pierwszy raz od wieków pójdę spać o przyzwoitej porze w środę, tak żeby w czwartek czyli jutro być przytomną dłużej niż do 13-14..
Bo na ogół chodzę spać kolo północy i okazuje się, że 3 czy 4 godziny snu to za mało. Trzymam się świetnie do zajęć (a i to nie zawsze wychodzi), a później dogorywam i często zamiast iść spać już np o 19 to przetrzymuję samą siebie do 22 czy 23. Niepotrzebnie.
A dzisiaj zapowiada się, że pójdę spać może nawet przed północą. Szansa na 5 godz snu. I na to, że jutro będę funkcjonować i żyć. :)

jak burza part 2

Ide jak burza. 
Lacznie prawie 3 strony. Niezle. Ale pierwszy rozdzial liczy 28 czy 29... 
Zdaje sie, ze w takim razie drugi nie moze liczyc 5 stron.. Byloby glupio.
komputer, gdyby mogl zmienic barwe, zmeinilby ja na kolor czerwony. 
Bo od rana spoczywa sobie na mojej koldrze. Niezbyt madrze z mojej strony.
Ah! I nie wiem, skad do glowy przyszedl mi z samego rana ten pomysl, ale udalo mi sie znalezc nazwe szwedzkiej kapeli, ktora byla supportem dla Kampu!, na koncercie ktorego bylam w Sztokholmie.
Kapela nazywa sie Sameblod, a utowru Loud slucham, od kiedy sciagnelam. Czyli od rana. 
A tu link do nagrania z koncertu. Proponuj tez znalezc wersje bardziej oficjalna, bedzie lepsza jakosc. Niby nie jets to muzyka, ktorej slcuham na co dzien, ale na koncercie bylo bardzo klimatycznie!! I te zdejcia szwedkzich krajobrazow wyswietlane za grajacymi na zywo chlopakami byly taka wisienka na torcie. 

wtorek, 17 kwietnia 2012

Intouchables

Kto nie widział, powinien obejrzeć.
Kto nie był w kinie, powinien iść.
Nietykalni.
Komedia, tragedia. 
Wzruszający, prawdziwy. 
Przy okazji przypomniałam sobie o 'Motylu i skafandrze' w wersji i książkowej, i kinowej. 
 

blitzschnell

Idę jak burza.
3/4 strony drugiego rozdziału mgr.
Lepszy taki początek niż żaden.
Promotorka mnie nienawidzi! Lub zaczyna.

poniedziałek, 16 kwietnia 2012

siła przyzwyczajeń

Dwa spostrzeżenia:
1. W nocy z soboty na niedzielę, kiedy to przypadło mi w udziale przed 3, w środku nocy, odwozić dziewczynę brata (bo brat coś pił wcześniej, bo dziwnie, ale ona u nas nie sypia, nie wiedzieć dlaczego), mój brat (doświadczony bardziej ode mnie kierowca, pasażer siedzący tuż obok mnie, wciąż instruujący) zwrócił uwagę, że trzymam tylko jedną rękę na kierownicy. 
Przypomniałam sobie o tym jakieś 20 min temu, kiedy to prowadziłam auto z dworca i jak zwykle 'schowałam' lewą rękę pod lewym udem. 
2. Nie potrafię wyjść z domu bez wypicia herbaty. Nieważne, czy jest godz 4.55 czy 5.45 czy 7.15. Przyzwyczajanie. 'Bo trzeba wypić coś ciepłego'

niedziela, 15 kwietnia 2012

1 2 3

1. Nie lubię zasypiać w obu skarpetkach, budzić się z jedną na stopie. Jak dzisiaj.
2. Nie lubię świadomości, że czas mi ucieka, a mgr leży i się ze mnie śmieje.
3. Nie lubię wiedzieć, że czas mi mija, a ja mam 1000różnych rzeczy do zrobienia. Robię jedno, drugie stoi. I tak w kółko. W efekcie wszystko stoi - mgr,rozdział 2 i książki na rozdział 3,  nauka niem na podyplomówkę..

piątek, 13 kwietnia 2012

breathe me

Breathe me.
Tak bardzo proszę.

dobry początek dnia, vol.2

To taki, kiedy z samego rana via fejsbuk dowiadujesz się, że kolejna Twoja koleżanka jest zaręczona, a Ty leżysz w łóżku i oglądasz zdjęcie Karpiela-Bułecki, które wczoraj Twoja dobra koleżanka wstawiła Ci na tablicy na wyżej wymienionym portalu społecznościowym.

czwartek, 12 kwietnia 2012

miszcz

Sms wysłany do A.
Ja do moich osiągnięć zaliczam zjedzenie 9 kawałków ciasta 1 dnia (Wy już to wiecie), zrobienie analizy (książki do trzeciego rozdziału mgr- bo niby analiza książki z trzeciego rozdziału miała pokazać, co muszę ująć w drugim rozdziale, który jest teoretyczny (polityka, kultura i historia), tak prawdę mówiąc to ta analiza pokazała, że ja analizować nie potrafię..), której promotorka nie skomentowała oraz gromadę studentów, która uważa, że jestem wymagająca i że nie mają przeze mnie czasu na licencjat, ale że gdyby mieli taki szwedzki od 1 roku, to by się czegoś nauczyli (to miły komplement).(podlizują się?)


Z czym do ludu. 
Obsram się w najbliższych miesiącach, ale najpierw poopierdalam się jeszcze (to mi wychodzi świetnie), żeby sobie odłożyć stres z cąłych ostatnich bezstresowych i beztroskich 2 lat na maj i czerwiec, a co tam. Szaleć to szaleć.

dzień dobry bardzo

Początek dnia w wydaniu moim.
Dobry początek dnia to taki, kiedy chwilę po godzinie 5 rano wbiegasz do wagonu pełnego facetów w wieku własnego ojca z sutkami na wierzchu (bo stanik (tej firmy, a podobnego typu), który kupiłaś specjalnie do tej koszuli, zsunął Ci się, kiedy wbiegałaś zdyszana do pociągu)  w prześwitującej koszuli i rozpiętym jednym guzikiem, koniecznie jednym z tych na wysokości Twoich piersi.
Polecam wszystkim Paniom!

środa, 11 kwietnia 2012

prawda

Prawda ma to do siebie, że do mnie dociera wolno.
Albo że to ja dopuszczam do siebie tylko jej minimum.
Spotkałam się z koleżankami. 
Babskie popołudnie/wieczór w naszej ulubionej kawiarence. 
I tu newsy, które mnie cieszą ogromnie. 
Jedna koleżanka, mężatka od 1,5 roku, spodziewa się chłopczyka 19 lipca.
Do drugiej koleżanki właśnie wprowadził się jej chłopak (a mój kuzyn).
Trzecia koleżanka, już też mężatka, od 7 tygodni w ciąży.
Cieszę się widząc ich szczęście. Bo to szczęście promienieje.
Z drugiej strony czuję takie uderzenie młotem 50kg w łeb. 
Halo, to są moje rówieśniczki.
I ja. Bez dziecka w drodze, bez męża, bez chłopaka.
Przytłaczające są takie newsy. 
Bo sprawiają, że czuję się, jakby coś ze mną było nie tak.
Jakby wszyscy szli dalej, a ja stała w miejscu.

trains

Swego czasu poznawałam dużo ludzi w pociągach. 
Kiedy jeździłam każdego dnia do liceum szczególnie.
Ludzi +- w moim wieku.
Były wspólne tematy, był śmiech, były zapomniane portfele i zapomniane bilety miesięczne pkp. 
Im jestem starsza, tym mniej ludzi poznaję.
A o tamtych poznanych kiedyś, tylko czasem sobie przypominam i zastanawiam się, co u nich. 
Teraz wbiegam na peron z szalem trzepoczącym na wietrze, kluczykami od auta w dłoni i rozpiętą torebką.
Stoję zawsze sama. Z dala od wszystkich. 
Cenię ten czas w pociągu. 
W takie czwartki to są ok. 4 godz.
4 godz. czasu, żeby czytać. To dużo.
Nauczyłam się nawet wybierać przedziały, miejsca, gdzie wiem, że będę miała ciszę i spokój. 
Bo nigdy nie wiadomo, kiedy zechcę wykorzystać ten czas na sen.

wtorek, 10 kwietnia 2012

-

Były ex wciąż pisze. Tak o niczym.
A ja czasem odpisuję. Czasem mniej, czasem bardziej chamsko. Czasem miło. Czasem zupełnie normalnie.
Na pustkowiu i rak rybą.
Jestem tak złakniona nowych męskich znajomości, że zaczęłam szczerze zazdrościć koleżance pewnej znajomości.
Ja tej znajomości potrafiłam się przyglądać przez 45 min w pociągu, a ona tę znajomość jako osobę towarzyszącą na wesele planuje zabrać. 
Pozostaje Seba, do którego wzdycham słuchając w tle 'Udomowionych'.

poniedziałek, 9 kwietnia 2012

zmiany

Byłam dzisiaj w kościele.
Obserwowałam i podziwiałam zmiany, nowe witraże, brak ambony..
I wtedy zdałam sobie sprawę, że ja od kilku lat tylko bywam w kościele.
I że te zmiany pewnie wcale nie są nowością.

święta

Święta. 
Wczoraj zjadłam 8 kawałków ciasta.
6x sernik + 2x tort
Zdrowe odżywianie górą!

sobota, 7 kwietnia 2012

o pewnym szewcu

Szewc to powoli wymierający gatunek. Coraz mniej ich. Ten mój to jednak prawdziwy rycerz wśród parobków. Jak mi buty posklejał i wypastował, to aż się przeglądać w nich teraz mogę!
I moje buty nie wyglądają już tak:
buty po przejściach (milionów kilometrów w Sztokholmie)


yes!

so fucking true!!!
this is YOUR life

piątek, 6 kwietnia 2012

ptaki sraki

Teraz mniej poetycko. 

Nie wierzcie w cuda i czary mary. I w to, że jak ptak Was osra, to los się odrwróci, szczęście uśmiechnie, a marzenia spełnią.

Ptak mnie osrał, a ja ani męża nie znalazłam (ani nawet poznałam), ani w lotka nie wygrałam (bo nie zagrałam?).

Ptaki sraki.
True story.

mały Bralczyk

A więc jestem samozwańczym małym Bralczykiem. Udzieliłam J. rady językowej, tyczącej się przedstawiania się w jęz. obcym. Rady jak rady, napisałam, co myślę. 
J: ' Czuję się, jakbym otrzymała osobistą poradę od kogoś rangi prof. Bralczyka' 
Dodała: ' Zwłaszcza jak już weszła Twoja opinia na temat tego, co w jakim towarzystwie jest bardziej sensowne.'

Aż przez moment poczułam się kimś rangi Bralczyka. Miłe uczucie.

środa, 4 kwietnia 2012

wspomnienie

Za każdym razem , kiedy zatnę się przy goleniu na tyle mocno, że mam problemy, żeby zatamować strumienie krwi (nie zdarza się to często, powiedziałabym, że rzadko, ale jednak), to przypominam sobie pierwszy dzień roku szkolnego kilka parę lat temu. Zaczynałam liceum. Pamiętam, że zacięłam się na obu nogach, a krew się lała.

PS Magia co? Pamiętać coś takiego, a nie pamiętać o tym, żeby wziąć ze sobą czerwony długopis czy książkę do czytania na drogę.

wiz

Może wypali druga praca. Dzwoniła G. Są dwie osoby w grupie podstawowej. Dwie siostry. Grupa ruszyłaby od przyszłego piątku. Oby, oby!

poniedziałek, 2 kwietnia 2012

opis

W ramach odświeżenia bloga, zmieniłam opis. Ten o mnie samej.
Wciąż próbuje sprzątać. Nieudolnie.
Ale za to udało mi się zrobić dwie rundki niemieckiego! Pierwsza próba nauki od 2 -3 miesięcy?. Aż mi wstyd za bycie takim leniwcem.