czwartek, 3 maja 2012

somliga går med trasiga skor

Tak się złożyło, że jakoś trudne tematy ostatnio przetrawiam. 
W związku z pracą mgr, a bliżej tym, że piszę ją po szwedzku i na temat związany ze Szwecją, dokładniej polityką integracyjną i imigrantami, natknęłam się na zagadnienie hedersmord, czyli zabójstwa w obronie honoru rodziców. Wiki ma hasło: zabójstwo honorowe.
Naczytałam się w ostatnich dniach tyle na ten temat, że trawić będę do przyszłego tygodnia albo miesiąca. 
Trudny temat. Nie wiem, na ile w polskich mediach i internecie poczytać na ten temat można. W Szwecji od kilku lat coraz głośniej. Coraz więcej. Skutki i tak marne.
Chodzi o zabójstwa dokonywane na dziewczynach, młodych kobietach, które zgodnie z kulturą, w jakiej się urodziły, albo w jakiej wychowani zostali jej rodzice, zabrudziły honor rodziny. Zabójstw tych dokonują inni członkowie rodziny. Dla dobra reszty ich członków. Bo rodzina w ten sposób odzyskuje honor. 
Zabójstw tych dokonują na ogół mężczyźni.
W Szwecji głośno zrobiło się o tym jeszcze przed 2000, kiedy 19letnia Pela zastrzelona została przez braci ojca, którzy zostali skazania na dożywocie w Szwecji. Parę lat później jej ociec przyznał się, że to on trzymał pistolet i zastrzelił swoją córkę podczas ich wizyty w ich ojczyźnie. 
Fadime parę miesięcy przed swoją śmiercią wygłaszała mowę w szwedzkim rządzie. Opowiadała historię swojego życia. O życiu między dwoma światami. Tym w domu - ciągłymi kontrolami ze strony męskich członków rodziny, zakazami spotykania się ze szwedzkimi znajomymi, przymusu wybierania drogi, która została już dla niej wybrana a życiem w szwedzkim społeczeństwie dążącym do indywidualizmu. Wybór między rodziną a wolnością. Wybierając wolność wybrała śmierć z rąk własnego ojca.
Po tych dwóch głośnych sprawach, które wstrząsnęły Szwecją, rodziny nabrały rozumu. Zaczęły wywierać presję na swoich córkach, siostrach. Nakłaniać je do popełnienia samobójstwa. Lub często zabijając je tak, żeby wyglądało to na samobójstwo. Często chodzi o upadki z balkonów. Stąd nazwa tych dziewczyn: balkongflickor. 
Temat chyba zupełnie nieznany w Polsce. 
Wstrząsający.
Słuchałam programów radiowych, czytałam milion artykułów na temat morderstw tego typu. Na temat przemocy i nacisku ze strony rodziców. Poczytałam wywiady czy wypowiedzi dziewczyn, które wychowały się w kulturach, gdzie rodzina i honor to dobro najwyższe. 
Często tłumaczą, że ich ojcowie przestają czuć się mężczyznami po tym, jak przyjeżdżają do Szwecji. Nie mogą kontrolować swoich kobiet. Nie mają nad nimi władzy. Tak bierze się frustracja i chęć odzyskania tej kontroli przez wydawanie zakazów. A dzieci, imigranci drugiej generacji, czują się gdzieś pomiędzy. Z jednej strony cenią i rozumieją tradycje rodzinne, a z drugiej czują się bardziej szwedzko. Często wychowani lub nawet urodzeni w Szwecji, mówią płynnie po szwedzku, uważają Szwecję za swoją ojczyznę, chodzą do szwedzkich szkół, mają szwedzkich przyjaciół, chcą żyć po szwedzku. Choćby rozmowa ze szwedzkim kolegą może być pretekstem do kolejnych zakazów, do nagabywań do samobójstwa.
Tydzień temu, trochę ponad, znów została zamordowana dziewczyna. W dniu swoich 19stych urodzin. Zginęła z rąk swojego 16letniego brata.


Musiałam o tym napisać. Żeby móc myśleć o czymś innym.

Dodatkowo obejrzałam film, który przegapiłam na tygodniu filmowym w mojej katedrze. Zozo. Wspominałam. A i tu temat nie taki lekki. Ciężki znów. O chłopcu, który traci w Libanie wszystko, bo swoją rodzinę i dostaje się do Szwecji. O wspomnieniach, które go gonią każdego dnia. O bombach. O ojczyźnie. 

Za dużo za ciężkich tematów. Czasem niewiedza jest lepsza. Nieświadomość.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz