środa, 30 maja 2012

drown in me

Run with me
Till the desert where noone will see
Let me be
The wind that runs through your hair

I wanna be

In every raindrop
That's falling on your skin

Drown in me


Silently, feel the ocean bring you close to me

Quietly, come dive right in with me

mgr

Poprawianie drugiego rozdziału mgr i dopisywanie informacji.
To zdecydowanie najgorsza kara, jaka mnie ostatnio spotkała.
Końca nie widać.

wtorek, 29 maja 2012

f00d

zadziwiające, że świadomi tego, co jemy, wybieramy niezdrowe.
wybieram ja.
ostatnie kilka dni żyłam na kawie, energetykach, wodzie, alkoholu i minimalnej ilości jedzenia.
gdyby moje wnętrzności mogły krzyczeć, wyłyby.

never

Jemu się nigdy nie znudzi.
Były ex.
Niczym mój cień.
Od kilku lat.

Dlatego podjęłam decyzję o zmianie nr. telefonu.

brodkaBRODKA

Wake me up in July
Lick the snow from my eyes
We will catch the shooting stars
On the blackboard night sky

poniedziałek, 28 maja 2012

.

Co by było gdyby.
Gdyby On nie miał dziewczyny.
Gdyby On nie był byłym mojej koleżanki.
Gdyby to nie było takie dziwne.

Nie wiem.
Jest miło. 
Na tym się skupmy.
Bez analizowania.
Zadawania pytań. Dociekania. Gdybania.


niedziela, 27 maja 2012

addicted

Uzależniłam się.
Od  mojego telefonu.
Telefonu, który uwielbiam, mimo że jest ogromny.
Właściwie nie ja siebie uzależniłam - On mnie uzależnił.

happiness?

to były naprawdę fajne dni.
długie dni.
i noce właściwie też. i długie też.

konferencja, absolutorium, pub.
czwartek, piątek, sobota.

środa, 23 maja 2012

głupia, głupia, głupia

Jezu, jestem głupia.
Jadę na konferencję i jedyne, co mam, to prezentację w power pointcie zrobioną właściwie bardziej przez promotorkę niż przeze mnie i zamiar upicia się jutro z A.
Nie wiem, co i jak powiem.
 Dobrze nie rokuje, zważając na to, że przemawiam.
A trasę co miejscowości C.znalazłam na Google maps.
Dobrze nie rokuje, zważając na to, że jestem kierowcą.

lato?

Mam szeroko otwarte okno.
Wietrzę kołdrę na parapecie.
Pachnie wiosną.
To przez wiatr.
Pachnie akcją.
W moim pokoju.

wtorek, 22 maja 2012

radość

Nie pamiętam, kiedy tak się cieszyłam.
Kiedy tak pozytywnie zaskoczył mnie ktoś.
Kiedy parę linijek na fb wywołało taką radość.
Zostałam zaproszona na ślub. A dzisiaj jeszcze na poprawiny.
Jestem przeradosna.
Ostatni raz tak się ucieszyłam, kiedy inna koleżanka wręczyła mi zaproszenie na poprawiny.
Wcześniej - radość była jeszcze większa - na wieść o narodzinach córki mojego brata.
 Jezu, jak się cieszę!

slunsk

J. przywiozła mi z majówki cukierki.
Szkloki o smaku rabarbaru i kopalnioki - anyżkowe.
Nie byłoby w tym nic dziwnego.
Gdyby nie fakt, że majówkę spędzała na Mazurach i to tam nabyła szkloki i kopalnioki.

poniedziałek, 21 maja 2012

nowe

Czuję ciarki.
Kiedy słucham tej piosenki, którą już dzisiaj cytowałam.
Kiedy myślę o Nim.
Czemu ja o Nim myślę?
O byłym chłopaku mojej koleżanki, a obecnym innej dziewczyny.
Nie powinnam.
Czuję też radość.
Taką wewnętrzną.
Bez powodu.
A może właśnie On jest nagle taką radością?

most

Czuję, że pachnę Nim.
I myślę sobie (z niemałym strachem), że to cholernie miłe.

lykke li

Lights black
Heads bang
You're my drug
We live it
You're drunk, you need it
Real love, I'll give it
(...)
I need you to need me

niedziela, 20 maja 2012

życiowe zagadki

Skąd Babcie biorą pieniądze?
Moja ma jakiś max tysiąc emerytury.
I zadziwiające jest, że przyzwyczaiła nas do prezentów w postaci gotówki. Osiemnastki (dawno za nami), święta Bożego Narodzenia, każde imieniny=  koperta. Do tego większe powody do świętowania, jak np  ślub sprzed prawie 2 lat (oj gruba to była koperta) i chrzciny sprzed prawie roku.
Jakie było moje zdziwienie, gdy dzisiaj wręczyła mi kopertę z 25 banknotami!
Skąd ona bierze te pieniądze?
I jak rozpustnie ja żyję, jeżeli porównam się z nią.

piątek, 18 maja 2012

czwartek, 17 maja 2012

filo

Kiedyś, jak już się wyprowadzę, będę chciała mieć jakieś zwierzę w domu. 

Mógłby to być taki Filut jak nasz domowy tutaj.

środa, 16 maja 2012

najźlej

Jag vill bara dö. (Mój ulubiony cytat z książki, która właśnie czytam.)

Albo:

Chcę umrzeć.

Ale J. odradza.
To się wstrzymam.

Ale najbliższe dni będą gorsze niż najgorsze koszmary, niż lody czekoladowe, których nie lubię. No po prostu będą najgorsze.

Więc jednak chcę umrzeć.





badddddddddddd

Jestem w czarnej dupie.
Nie inaczej.

wtorek, 15 maja 2012

:/

Mama kupiła nową wagę.
Nie lubię jej. (Wagi, nie mamy).
Wchodząc na starą byłam radośniejsza.
Cóż jest motywacja do czynnego uprawiania nowego ulubionego hobby pt chodzobieganie.
 I do wprowadzenia na stałe i już bez wyjątków zasad, które sama sobie narzuciłam wieki temu, a od ktorych zwinnie się uchylam.
Goodbye chips! 

.

o 16.30 postanowiłam wypełznąć z łóżka i się ubrać.
17.16 ja znów w łóżku.

poniedziałek, 14 maja 2012

las 5

Przyjemniej się biega z muzyką. 
Choćby to było jedyne sensowne radio, jakie moja komórka ściąga- zetka.
Mniej stresu, że stanie mi się krzywda. 
Choć stres i tak jest. 
Mimo psa ważącego więcej ode mnie obok.

niedziela, 13 maja 2012

sex friends

Ależ byłam w szoku, gdy moja koleżanka oświadczyła bez ogródek, że umówiła się właśnie z pewnym chłopakiem na układ typu sex friends.
Niby oni dorośli, single. Ja dorosła.
Ale nie rozumiem. Przynajmniej na dzień dzisiejszy.
I zadaje sobie pytanie - jak tak można?
Chyba nie dorosłam jeszcze do tych czasów.
Albo za bardzo przesiąknęłam doświadczeniami własnymi.

sobota, 12 maja 2012

Sverige

Szwecja to była zdecydowanie przygoda mojego życia. 
Pod tyloma względami.
Aż nie wierzę.
Dopiero oglądając zdjęcia uświadamiam sobie, że to zdarzyło się. 
I zdarzyło się mnie.


imieniny

Wkrótce będę obchodzić. Bo obchodzę i imieniny i urodziny. ;)
I zaproponowałam Mamie i Bratu, żeby kupili mi płyty. 
Zamówiłam właśnie (w końcu upragnioną) składankę Northern living 2  i Julię Marcell.
Zamówienie dotrze po imieninach. 
I sama je sobie odbiorę właściwie, ale cieszę się, że dostanę to, co chcę.
Nie bawi mnie dostawanie pieniędzy od Taty, Brata i Babci. Dostawanie nietrafionych prezentów też mnie nie bawi.
Więc wybieranie prezentów samej sobie jest złotym środkiem. :)
W tym roku uniknę gotówki od brata w tym sensie, że przeznaczyłam ją już na płytę.
Zazwyczaj zamiast kupić coś za pieniądze, które otrzymuję w ramach prezentu, nie kupuję nic. Odkładam, zamiast sprawić sobie przyjemność. 
Not this time. Już się cieszę na nową dawkę muzyki! :)

Tymaczasenm w tle Mamy Simply Red a ja spróbuję posprzątać pokój. Niedługo zacznę świętować pół roku nieposprzątanehgo :/



piątek, 11 maja 2012

las

Dzisiaj.
Słyszałam kukułkę.
Uzbierałam bukiet konwalii.
Widziałam pięknego rudo-białego kota. 

czwartek, 10 maja 2012

brat mojego brata

Mój brat jest ojcem.
A ja nie przestaję się temu dziwić.
Za każdym razem, kiedy widzę go ze swoją córką.

środa, 9 maja 2012

dorosłość

T. stwierdził, że nagle jestem taka dorosła. Buty na obcasie (dziękuję za te blazy na prawej stopie, jutro chyba do starej stolicy Polski pójdę pieszo) i stonowany strój (nie w sensie kolorystycznym, bo czerwony sweter, czerwona szminka raczej biły po oczach) zrobiły swoje.
A ja się pytam, a czym jest ta dorosłość? Kiedy jest?
W moim świecie dopiero, kiedy założę rodzinę. I to nie w sensie zamążpójścia, a urodzenia dziecka.
Czyli lata świetlne przede mną.

dziwnie

Dziwne uczucie.
Napisałam mejla do pisarza.
Szweda. Może odpisze.

wtorek, 8 maja 2012

hobby

Mam hobby. Day 2. 
Spacerobiegam. Albo biegospaceruję. Albo biegochodzę. Albo (i to uważam za najtrafniejsze) chodzobiegam.
Bo napisać, że biegam lub uprawiam jogging, byłoby zbyt łatwo. Poza tym samo bieganie czy jogging nie obejmuje, zdaje się, chodzenia.
Fajne uczucie. Szkoda, że się nie rozgrzewam.

poniedziałek, 7 maja 2012

las

a więc  muszę mieć odskocznię. hobby. inne niż opowiadanie J. moich mądrości na każdy temat, albo niż czytanie smów od byłego ex. dopóki nie wymyślę, to postanawiam, że będę chodzić na spacero-biegi. wszystko zależne od możliwości psa z dużą nadwagą i mnie z dużym leniem. opcja dobra. dzisiaj było ok. las uspokaja. i to bardzo. a bieg miło męczy.

najdziwniej

płatki z jogurtem naturalnym, kanapka z ogórkiem kiszonym, jabłko, czekoladowy zając, bezy, kabanos.
chyba osobliwe połączenie.

wiosna

Wiosna przyszła. Nawet nie wiem kiedy.
Zaskakuje mnie co roku.

piątek, 4 maja 2012

otwieram piwo

Czuję się nędznie, kiedy jedyną pociechą na moje psujące się wszystko, w tym samopoczucie, samoocenę i humor, jest piwo.
Komputer doprowadza mnie do szału. Internet, który działa, kiedy chce. Komórka, która trzyma baterię jakieś 16 godzin.
Szlag jasny mnie trafi.

czwartek, 3 maja 2012

somliga går med trasiga skor

Tak się złożyło, że jakoś trudne tematy ostatnio przetrawiam. 
W związku z pracą mgr, a bliżej tym, że piszę ją po szwedzku i na temat związany ze Szwecją, dokładniej polityką integracyjną i imigrantami, natknęłam się na zagadnienie hedersmord, czyli zabójstwa w obronie honoru rodziców. Wiki ma hasło: zabójstwo honorowe.
Naczytałam się w ostatnich dniach tyle na ten temat, że trawić będę do przyszłego tygodnia albo miesiąca. 
Trudny temat. Nie wiem, na ile w polskich mediach i internecie poczytać na ten temat można. W Szwecji od kilku lat coraz głośniej. Coraz więcej. Skutki i tak marne.
Chodzi o zabójstwa dokonywane na dziewczynach, młodych kobietach, które zgodnie z kulturą, w jakiej się urodziły, albo w jakiej wychowani zostali jej rodzice, zabrudziły honor rodziny. Zabójstw tych dokonują inni członkowie rodziny. Dla dobra reszty ich członków. Bo rodzina w ten sposób odzyskuje honor. 
Zabójstw tych dokonują na ogół mężczyźni.
W Szwecji głośno zrobiło się o tym jeszcze przed 2000, kiedy 19letnia Pela zastrzelona została przez braci ojca, którzy zostali skazania na dożywocie w Szwecji. Parę lat później jej ociec przyznał się, że to on trzymał pistolet i zastrzelił swoją córkę podczas ich wizyty w ich ojczyźnie. 
Fadime parę miesięcy przed swoją śmiercią wygłaszała mowę w szwedzkim rządzie. Opowiadała historię swojego życia. O życiu między dwoma światami. Tym w domu - ciągłymi kontrolami ze strony męskich członków rodziny, zakazami spotykania się ze szwedzkimi znajomymi, przymusu wybierania drogi, która została już dla niej wybrana a życiem w szwedzkim społeczeństwie dążącym do indywidualizmu. Wybór między rodziną a wolnością. Wybierając wolność wybrała śmierć z rąk własnego ojca.
Po tych dwóch głośnych sprawach, które wstrząsnęły Szwecją, rodziny nabrały rozumu. Zaczęły wywierać presję na swoich córkach, siostrach. Nakłaniać je do popełnienia samobójstwa. Lub często zabijając je tak, żeby wyglądało to na samobójstwo. Często chodzi o upadki z balkonów. Stąd nazwa tych dziewczyn: balkongflickor. 
Temat chyba zupełnie nieznany w Polsce. 
Wstrząsający.
Słuchałam programów radiowych, czytałam milion artykułów na temat morderstw tego typu. Na temat przemocy i nacisku ze strony rodziców. Poczytałam wywiady czy wypowiedzi dziewczyn, które wychowały się w kulturach, gdzie rodzina i honor to dobro najwyższe. 
Często tłumaczą, że ich ojcowie przestają czuć się mężczyznami po tym, jak przyjeżdżają do Szwecji. Nie mogą kontrolować swoich kobiet. Nie mają nad nimi władzy. Tak bierze się frustracja i chęć odzyskania tej kontroli przez wydawanie zakazów. A dzieci, imigranci drugiej generacji, czują się gdzieś pomiędzy. Z jednej strony cenią i rozumieją tradycje rodzinne, a z drugiej czują się bardziej szwedzko. Często wychowani lub nawet urodzeni w Szwecji, mówią płynnie po szwedzku, uważają Szwecję za swoją ojczyznę, chodzą do szwedzkich szkół, mają szwedzkich przyjaciół, chcą żyć po szwedzku. Choćby rozmowa ze szwedzkim kolegą może być pretekstem do kolejnych zakazów, do nagabywań do samobójstwa.
Tydzień temu, trochę ponad, znów została zamordowana dziewczyna. W dniu swoich 19stych urodzin. Zginęła z rąk swojego 16letniego brata.


Musiałam o tym napisać. Żeby móc myśleć o czymś innym.

Dodatkowo obejrzałam film, który przegapiłam na tygodniu filmowym w mojej katedrze. Zozo. Wspominałam. A i tu temat nie taki lekki. Ciężki znów. O chłopcu, który traci w Libanie wszystko, bo swoją rodzinę i dostaje się do Szwecji. O wspomnieniach, które go gonią każdego dnia. O bombach. O ojczyźnie. 

Za dużo za ciężkich tematów. Czasem niewiedza jest lepsza. Nieświadomość.


wakacje

chciałabym wyjechać na wakacje. takie, którymi się brzydzę, a za którymi tęsknię - słońce, piasek i głównie leżenie na plaży. 
od zawsze spędzam wakacje, jeżeli wyjeżdżam, to aktywniej i nie pozwalam sobie albo nawet nie mam możliwości leżenia na plaży.
fakt też, że od 2 lat wakacji w wakacje nie miałam.
w ubiegłym roku wakacji nie miałam, bo wróciłam świeżo z wakacji 10miesięcznych, a 2 lata wstecz wakacji nie miałam, bo wybierałam się na 10miesięczne wakacje.. w opinii taty. i po części mojej. (zgadzam się z tą o wakacjach po powrocie- że wakacje to miałam tam, ale przed wyjazdem nie wiedziałam co mnie czeka)
w tym roku chciałabym w wakacje wybrać się do szwecji, ale chciałabym też  coś ciepłego i beztroskiego.
tylko z kim ja wyjadę? i kiedy mam to planować, kiedy moja obrona jest tak niepewna?

środa, 2 maja 2012

bez trosk?

Przez chwilę zapomniałam się. Zupełnie. W głowie pustka. Dająca ulgę i wytchnienie. Nagle zapomniałam, że za tydzień będę prowadzić zajęcia, że mgr na karku, że w weekend mam zjazd na podyplomówce, że to nie są wakacje.. W głowie tylko miałam piękną pogodę i słońce święcące mi prosto w twarz.
I pomyślałam sobie, że chyba właśnie dlatego było mi tak dobrze w Szwecji - bo miałam mniej zmartwień. Szwecja to była beztroska. Piękne uczucie. Piękne chwile.
Oby więcej takich tutaj.


wtorek, 1 maja 2012

majówka

Najdłuższa majówka życia przechodzi mi koła nosa. 
Chyba przestaję lubić promotorkę. Może jednak powinnam jej podziękować za opaleniznę, którą jej zawdzięczam? Wstrzymam się z dziękowaniem, a pozostanę przy nielubieniu.
Doczekałam się piwa.

love

Moja skrzynka mejlowa każe mi przejść na stronę miłości.

tik

Spędziłam 13 rundek przy komputerze dzisiaj, czyli jakieś 11-12 godzin. 
(Zaznaczam jednak, że przerwę dłuższą zrobiłam sobie jedynie po godz. 20 - wzięłam prysznic (aż kleiłam się od balsamu do opalania) i pojechałam do sklepu zrobić zapasy na jutro, jogurty naturalne, woda, chipsy i lody.) 
Z laptopem na kolanach, na balkonie, w słońcu. 
Tłumacząc 7stronnicowy tekst dla M przed południem i pisząc mgr od popołudnia  do teraz. 
Bo wysłałam ją promotorce jakieś 7 min temu.
Wyszło 14 stron, ale nadal nie opracowałam jednego punktu. W sumie mgr liczy zatem ponad 40 stron, nie jest źle, ale jest dość nieproporcjonalnie - pierwszy rozdział ma 30 stron, ten 15.. 
Mam dużą ochotę na piwo. Na przerwę. Na coś spontanicznego. Na nowych ludzi. Na innych ludzi. Na spontanicznych ludzi. (Mój kontakt ogranicza się do 3 osób (fakt, że kontakt dość częsty, szczery i silny?) i chyba stwierdzam, że to za mało. Bo chciałabym znajomych. Do pogadania o dupie maryni. Nie o problemach, nie użalać się, nie narzekać na los singla, na to że gdzie są faceci, aaa, zostanę starą panną. Czas wyjechać?)
Ale nie mogę. 
Jutro zabieram się za lekturę. I myślę, że będzie to po raz trzeci Svenhammed Becevica.  Tik tik tik. Czasu mało, roboty dużo. A już maj przyszedł.