wtorek, 31 lipca 2012

taft

Lubię zapach lakieru do włosów, którego używa moja mama.
o tego

M&M

Jezu, ale miły dzień!
Po kilku miesiącach odwiedziłam koleżankę w końcu w  jej mini gniazdku po tym, jak się przeprowadziła zaraz po ślubie.(Bo widziałyśmy się w ubiegłym tygodniu ;) )
Jak przytulnie.
I jakie pyszne jedzenie. Naprawdę nieźle gotuje i piecze ta M.
I ten sorbet! 

niedziela, 29 lipca 2012

dislike

Bardzo nie lubię, kiedy ludzie, pisząc sami o sobie, używają dużej litery.
Przykład z dzisiaj z fb: "Mam nadzieję, że Nas odwiedzisz"  (u kogoś na tablicy, na szczęście nie na mojej)
Irytuje mnie to cholernie.
Drażni.
I uważam, że jest to zwyczajnie głupie i może nawet w jakiś dziwny sposób niegrzeczne.
Nie lubi i tyle.

po sąsiedzku

A. znam najdłużej.
Od zawsze.
Od dzieciństwa.
I choć nasze relacje wyglądały bardzo różnie w ciągu wszystkich tych lat, to jest jedną z niewielu osób, która zna mnie, moją rodzinę, właściwie wszystko.
I odwrotnie.
Ja wiem wszystko o jej młodzieńczych latach - rozwodzie rodziców, narodzinach przyrodniej siostry.
I to daje poczucie bezpieczeństwa.
Bo nie muszę się tłumaczyć.
Nie muszę wyjaśniać niektórych rzeczy.
I odwrotnie.
Znam jej relację z mamą, jej nowymi partnerami, wszystkie perypetie życiowe.
To jest bardzo wygodne.
Pewnego rodzaju otwartość i szczerość bez słów.
Podobny stan osiągnęłam z K., która jest dla mnie trochę starszą siostrą a trochę mamą.
I, o dziwo, z M, którą znam przecież stosunkowo krótko. Może 4-5 lat.
Ale fakt, że dziewczyny znają nie tylko mnie, ale też moją rodzinę, daje pewnego rodzaju zrozumienie bez słów, szczerość relacji.
I choć uważam, że z J. mam świetny kontakt i rozumie mnie bardzo dobrze, to są tematy, których z nią nie poruszam, bo po prostu nie zna mojej rodziny, a co się z tym wiąże pewnych naszych tutaj problemów, codziennych spraw.

Wracając do A - spotykamy się z roku na rok coraz rzadziej.
Ale nie ma barier.
Są rozmowy o wszystkim.
Wczoraj, mimo końcówki lipca, pierwsze spotkanie w tym roku.
Do 2 w nocy.
Dzięki Bogu, że była u mamy w odwiedzinach, dom obok, bo jednak samotny spacer w ulewie i blasku błyskawic i siatką pełną piw, nie byłby aż tak przyjemny, jak ten wczorajszo-dzisiejszy.

piątek, 27 lipca 2012

możdżer

Możdżera poznałam przez przypadek. To, co tworzy.
Gdzieś przeczytałam, że będzie koncert Możdżera i Danielssona w Konserthuset w Goeteborgu.
Bilety śmiesznie tanie.
J. namówiła.
Poszłam.
I dobrze.
Lubię go słuchać.

środa, 25 lipca 2012

hothothot

Byłam na plaży.
Pierwszy raz w lipcu.
Pierwszy raz w tym roku.
Odważyłam się nawet zdjąć koszulkę.
Posiedziałam na ręczniku, pogadałam.
Miło czas spędziłam.
Ot, taka odmiana- ile można w kółku do jednej kawiarni chodzić.

niedziela, 22 lipca 2012

gömda

Okazuje się, że książka, która mną tak wstrząsnęła, wywołała medialną burzę w Szwecji kilka lat po jej wydaniu.
Książka lansowana na prawdziwą historię okazała się bazować na kłamstwach.
Ani Marklund, której sława jako pisarki zaczęła się od tej książki, ani współautorka i zarazem bohaterka, nie wybroniły się.
Wciągająca zarówno książka, jak i debata medialna, którą właśnie nadrabiam czytając artykuły i wywiady.

sobota, 21 lipca 2012

/

Lubię sprzątać łazienkę.
Czyścić.
Nie lubię za to mycia podłóg.
Denerwuje mnie, że tyle trzeba czekać, aż wyschną.

piątek, 20 lipca 2012

'praca'

Czas start.
Ta u rodziców.
Może moje dni będą mniej chaotyczne i spędzone sama nie wiem na czym, a bardziej zorganizowane.
Moje życie już pokazało nie raz, że im więcej mam do roboty, tym lepiej jestem zorganizowana.
Więc może im więcej pracy i im mniej czasu wolnego, tym więcej?

czwartek, 19 lipca 2012

to give

Prezenty są miłe.
Zwłaszcza te trafione. Przemyślane. Od serca.
Choćby to był ulubiony cukierek.
Zobaczyć rozradowaną twarz osoby rozradowanej jest pięknym uczuciem.
Chyba piękniejszym niż otrzymywanie prezentów.
Mój prezent w zamierzeniu nie był prezentem.
O tak - pomyślałam o Niej i wręczyłam.
J. chyba przez kilka sekund była najszczęśliwszą osobą.

środa, 18 lipca 2012

pronto

Już zapomniałam, co to znaczy wycierać kurze.
Wycierać każdą książkę.
I znajdować te, które dostałam jako nagrody, jeszcze w podstawówce.
Czytać dedykacje.
:)

hate

Nienawidzę wtedy mojego taty.
Kiedy rozkazuje.
Kiedy z tonu wnioskuję, że ani dyskusje ani protesty nie wchodzą w rachubę.
Mam ochotę wykrzyczeć wtedy wszystko, trzasnąć drzwiami i wyjść.
Jeszcze trochę.

wtorek, 17 lipca 2012

live today

dostałam pierwsze w życiu wynagrodzenie.
marne, jeżeli pomyślę, że przez tyle tygodni każdy czwartek był wykreślony z życia.
ale jest. i nie wiem, na co je przeznaczę.
 miały być wakacje.
póki co jest roczna prenumerata odkrywcy dla brata.

emellan

Zawieszenie.
Niby pracuję, niby nie. (Mam na myśli firmę rodziców)
Czekam na wakacje, choć te już podobno się zaczęły.
Skończyłam studia, a jednak nie.
Szukam pracy, a jej nie znajduję.
Nie wiem co robić.

poniedziałek, 16 lipca 2012

.

O ile ten rok do tej pory był pasmem porażek, to ten weekend był wyjątkowo udany.
Piątkowa, no chyba mogę to stwierdzić, randka.
Sobotnie spotkanie po latach (!) z koleżanką, którą ,podobnie jak moją randkę,  poznałam jeszcze w lo.
Odnowione kino studyjne i film, który nijak nie pasował do klimatu wnętrza, amerykańska komedia. Rozbawiła mnie.
I niedziela z książką, dosłownie. Czytałam tak długo, aż przeczytałam całą.
Liza Marklund + 'Gömda'.

Brakowało mi takiego normalnego życia.
I kontaktu z ludźmi.
Jakkolwiek głupio to brzmi.

niedziela, 15 lipca 2012

ha!

Chyba byłam na randce.
Prawie stwierdziłam to w sobotę.
Spędziłam kilka godzin z dawnym znajomym, kolegą z klasy z lo.
Najpierw jedzenie, później zoo. 
Totalny relaks.

środa, 11 lipca 2012

tik (nie) tak

Mam taki tik, niekoniecznie nerwowy, że grzebię przy dolnej wardze. Paluchami.
Albo gryzę. Czasem aż do krwi.
 I często nie umiem przestać.

wtorek, 10 lipca 2012

najgorzej

Najgorzej, że ja sama nie wiem, co chcę robić.
Wiem, że chcę mieć pracę, w której będę używać więcej szwedzkiego niż niemieckiego.
Ale praca w call center nie jest moim marzeniem.
Nie mam za to doświadczenia w księgowości.
Chcę mieć kontakt z  żywym językiem.

Help! Bo pracy dla mnie nie ma.

poniedziałek, 9 lipca 2012

sobota, 7 lipca 2012

yes

Niczym dziad z ławeczki spod sklepu  w popegeerowskiej wsi:
piwo to jest życie.
Dawno tak dobrze nie smakowało jak dzisiaj.

piątek, 6 lipca 2012

.

Chyba już teraz bardzo chcę, żeby ta, wysłana pół serio pół żartem, odpowiedź na ogłoszenie o pracę została potraktowana poważnie.
Żebym była tą kandydatką, którą przyjmą, mimo że nie spełniam kryteriów, mimo że nie mieszkam tam.

Zobaczymy.

two birds

Od wczoraj.
Za każdym razem, gdy je słyszę, myślę, że to może jakaś strona internetowa ma dźwięk.
A to ptaki za moim oknem

poniedziałek, 2 lipca 2012

.

Jestem takim małym żeńskim Monkiem.
Z tysiącem przeróżnych dziwactw.
I przy tym całą masą zasad i reguł, z których część zmienia się aż za często (większość jednak, tych zmieniających się, dotyczy reguł mojego odżywiania - koniec z tym, z tamtym, mniej tego, a więcej tego).
Stąd często moja krytyka skierowana niczym ostrze miecza w rodziców.
Aż za często.