piątek, 20 kwietnia 2012

o psie, lesie i kondyncji

Pomyślałam niegrzecznie ' pierdolę, nie uczę się'. I tak też uczyniłam.
Pogoda na tyle dobra, wydawało mi się przez okno, że wymyśliłam, że wyjdę trochę pobiegać. I przy okazji psa wezmę ze sobą.
Na dzień dobry, jeszcze przed samym spacerem, para ze mnie buchała chyba już nawet uszami. Z tej złości. Bo pies rzadko bardzo chodzi na spacery. A jeśli chodzi to ze mną. I jak tylko zobaczyła smycz, to z radości zaczęła skakać po mnie, czego szczerze muszę przyznać nie lubię, a właściwie boję się, bo pies to taki prawdziwy pies - 'owczarek niemiecki' więc wazy pewnie tyle co ja i boję się, że zrobi mi krzywdę radując  się tak bardzo. 
Mój pięknie wybrany strój - w tym modne pasetele i szare dresy :D brudny już przed opuszczeniem naszej bramy. 
Spacer cudowny! Jest tak pięknie w lesie. Tak ciepło. Tak spokojnie. Tak wiosennie, już prawie letnio.
Trochę pobiegałam nawet. Na samym końcu psa musiałam już ciągnąć. Zdaje się , że ej kondycja jest gorsza nawet od mojej.
Ale miły to był spacer. 
A teraz szara i brudna rzeczywistość - mój wciąż zaśmiecony pokój.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz