wtorek, 1 maja 2012

tik

Spędziłam 13 rundek przy komputerze dzisiaj, czyli jakieś 11-12 godzin. 
(Zaznaczam jednak, że przerwę dłuższą zrobiłam sobie jedynie po godz. 20 - wzięłam prysznic (aż kleiłam się od balsamu do opalania) i pojechałam do sklepu zrobić zapasy na jutro, jogurty naturalne, woda, chipsy i lody.) 
Z laptopem na kolanach, na balkonie, w słońcu. 
Tłumacząc 7stronnicowy tekst dla M przed południem i pisząc mgr od popołudnia  do teraz. 
Bo wysłałam ją promotorce jakieś 7 min temu.
Wyszło 14 stron, ale nadal nie opracowałam jednego punktu. W sumie mgr liczy zatem ponad 40 stron, nie jest źle, ale jest dość nieproporcjonalnie - pierwszy rozdział ma 30 stron, ten 15.. 
Mam dużą ochotę na piwo. Na przerwę. Na coś spontanicznego. Na nowych ludzi. Na innych ludzi. Na spontanicznych ludzi. (Mój kontakt ogranicza się do 3 osób (fakt, że kontakt dość częsty, szczery i silny?) i chyba stwierdzam, że to za mało. Bo chciałabym znajomych. Do pogadania o dupie maryni. Nie o problemach, nie użalać się, nie narzekać na los singla, na to że gdzie są faceci, aaa, zostanę starą panną. Czas wyjechać?)
Ale nie mogę. 
Jutro zabieram się za lekturę. I myślę, że będzie to po raz trzeci Svenhammed Becevica.  Tik tik tik. Czasu mało, roboty dużo. A już maj przyszedł.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz