wtorek, 31 stycznia 2012

favorits

Linnea! Gdybym umiała zrobić serduszko, jak to ostatnio jest modnie, to zrobiłabym. Ale nie umiem.
Więc tylko link do tej pięknej piosenki w wersji live:
Väldigt kär- Obegripligt ensam

niedziela, 29 stycznia 2012

F. part 2

Filo* ma nowe ulubione miejsce do spania (zaraz po moim łóżku) - krzesło w kuchni. Bo krzesła w kuchni mają mięciutkie poduszki. Bo nikt jej nie drażni, bo nikt się do niej nie przytula. I krzesło stoi idealnie- w każdej chwili może się z niego zwlec, by szybko znaleźć się na parapecie w kuchni lub w moim pokoju - w zależności od tego, gdzie lepiej słychać odgłosy z podwórka.

* Filo = Filut, Filutek, Filuś. Kotka. Na przekór imieniu!

piątek, 27 stycznia 2012

.

właśnie słucham varius manx i przebudzenia - 'chciałam więcej niż mogłam unieść'. ja mam szczerą nadzieję, sama sobie życzę, głęboko wierzę, że uniosę wszystko, co sobie wzięłam na barki. a chwilowo jest tego dużo. za dużo. czyli nadmiar. dzisiaj to miasto na g. od godziny praktycznie tylko ziewam, i gdyby nie fakt, że siedzę na twardej podłodze i to że nie jest to podłoga mojego pokoju, to bym już zasnęła. jutro i w niedz zjazd, a  na nim moje ukochane tłumaczenia - milion razy a vista i tysiąc razy konsekutywka. a w poniedziałek egzam ze szwedzkiego. 6,5 godz, w tym wypracowanie, w którym UWAGA!!! (ja się śmiałam jak głupia, a później stwierdziłam, ze to wykładowcom totalnie odwaliło) mamy robić przypisy i bibliografię. dodam że piszemy ręcznie i na max 600 słów. żałosny zatem pomysł. zmierzam do tego, że będę wyczerpana. dzisiaj G, jutro, pojutrze (???może nie??) zjazd i Wilelkie Miasto całymi dniami, pon sądny dzień ze szwedzkim, wt czas, żeby odsapnąć i zregenerować siły, środa ustny szw, a czwartek szwedzki przekład + teoria przekładu... strzelę sobie w łeb, albo spanikuję tak, że na łeb dostanę. myślę że nastąpi to już w niedzielę.. bo przecież nadal ze szwedzkiego specjalistycznego znam jedynie słówko 'intercyza' i 'testament',.. super. czarno to widzę.
branoc!

jobbbb!

Challenge accepted! 
Oh yeah!

czwartek, 26 stycznia 2012

first

Jutro mój sądny dzień. Nie pierwszy i nie ostatni. Rozmowa z panem profesorem z milionem tytułów. I mój pierwszy raz w Gnieźnie :D Keep the fingers crossed. albo jakoś tam (bo odwlekam wciąż postanowienie noworoczne pt naucz się angielskiego, żeby mieć fajną pracę po studiach). 9.30! Ciekawe, ciekawe. Bo może w końcu dowiem się czegoś, wszystkie info, które mam są od pani z dziekanatu/ sekretariatu. Czyli: studenci 3roku, zajęcia 1x tydz (1,5h+45min). Wiem niewiele. Dowiem się więcej. Będzie kolejka chętnych? Czy jestem jedyną, która się zainteresowała? To mnie frapuje. Ciekawe, ciekawe. Zdam relację, jak wrócę ;)

środa, 25 stycznia 2012

.

Przeżywam euforię wymieszaną z przerażeniem, strachem i ekscytacją. Pani, z którą mieliśmy do niedawna zajęcia, wysłała nam we wtorek mejla, że kolegium europejskie, czyli UAM poszukuje na gwałt wykładowcy języka szwedzkiego. Praca na najbliższy semestr, zajęcia raz w tygodniu. Odpisałam, że jestem zainteresowana. Jest środa, a Pani ustaliła właśnie, że zajęcia są w czwartki od 9 do 11.20 (45 godz/ semestr) - 1,5 godz + 45 min.. Rozmawiała ze mną, jakbym już 1. rozmawiała z kimś, 2. znała szczegóły, 3. zgodziła się. W piątek rozmowa z głową głów i szefem szefów.

Ja? Wykładowczynią? I uczyłabym studentów 3 roku? Jako jedyna bez mgr przed nazwiskiem.. Nie do wiary!

Nie powinnam zapeszać, a trzymać mocno kciuki. To może być wyzwanie!

poniedziałek, 23 stycznia 2012

miłości/ stres

Sebastian jest poważny. Może za poważny. Może nie będzie moim mężem.
Dopóki nie znajdę innego Sebastiana, ten pozostaje nr 1 na mojej liście upragnionych i idealnych.


Dzisiaj zrobiłam dokładnie 11 rundek szwedzkiego, czyli można powiedzieć że uczyłam się 11 godzin szwedzkiego... I panikuję straszliwie, że za późno się zabrałam za naukę... Mam taaaaaaaaaakie zaległości i tyllllllllllllle do nadrobienia. I 4 dni, w tym dwa w szkole...

Na dobranoc tekst na ustny.

.

Dokładnie za tydzień napiszę ostatni w moim życiu (oby, oby, oby!) egzamin ze szwedzkiego (no chyba że zdecyduję się być tłumaczem przysięgłym..). Panikuję. Głównie dlatego,że na ogół miałam weekend na szybką i pełną stresu ostrą naukę tuż przed egzaminem, a w tym roku egzam jest owszem w pon, więc byłoby idealnie, ale.. mam zjazd w weekend (i oczywiście milion rzeczy do zrobienia z niemieckiego -same jakieś tłumaczenia :/). Boję się i panikuję, bo niby jest to, podobnie jak na licencjacie, sprawdzenie naszych umiejętności wg tego,co nasi wykładowcy uważają, że powinniśmy umieć i wiedzieć po 5 latach studiowania szwedzkiego, ale w mejlu dodali, że warto przejrzeć to, co było. Szkoda jedynie,że mnie nie było cały boży rok, całe dwa semestry, kiedy to mieliśmy praktyczny szwedzki pełen dziwnych słówek, idiomów i Bóg wie czego (ja mam parę dni, żeby się dowiedzieć, nauczyć i zapamiętać) i słownictwo biznesowe i prawnicze - sądy, testamenty,  rozwody i inne.. Kolorowo... AAAAAAAAAA! paniak na 102!

czwartek, 19 stycznia 2012

brak obserwujących

Mało was jest, którzy odwiedzacie bloga. A i ja nie odczuwam potrzeby pisania. Po prostu zapominam, że blog jest. A przecież emocji, wydarzeń i przemyśleń wciąż wiele.

piątek, 13 stycznia 2012

.

Chyba jestem przytłoczona byciem singielką.. Było fajnie do pewnego momentu. Było fajnie, gdy byłam w Szwecji. Ale to już długo trwa, za długo może. Bo ja zaczynam się niecierpliwić. Bo od kiedy nie jestem z moim byłym eks (i nie licząc stereotypowego już chyba związku na Erasmusie) to nawet z nikim się nie spotykałam. I to dołujące. Podobnie jak moje życie. Może dlatego wraz z nowym rokiem postanowiłam robić sobie to-do-lists na każdy miesiąc. Na styczeń może dużo nie zaplanowałam (spacery do lasu, kino, muffinkowa kawiarnia), ale przynajmniej mam nadzieję, że zrealizuję. W niedzielę wykupuję karnet na aerobik do hotelu. Bo ruchu mam mało. A jak kupię karnet, to będę się zmuszać do tego aerobiku. (jestem nieziemsko nieskoordynowana ruchowo).

niesmak

Rzygam szkołą. Bardziej męczy mnie świadomość, że powinnam coś robić od samej nauki. Ciężko mi się zmotywować i skupić, ale jak już przebrnę, to jest ok. Dzisiaj targana wyrzutami resztek sumienia, zrealizowałam jeden mini punkcik ze styczniowej listy. Po raz pierwszy w tym roku i pierwszy raz od niepamiętnych czasów poszłam do lasu. Nie na długo, ale jednak.

środa, 11 stycznia 2012

F.

Dzielę się kotem i uciekam na dwuosobową parapetówkę z winem i serem i pizzą i oliwkami. Po szlachecku! Będą foty nowym Nikonem!! :-)

wtorek, 10 stycznia 2012

cider!

Żałuję bardzo, że Cydrownia w Wielkim Mieście zamknęła się, zanim J lub ja zdążyłyśmy przejść obok niej otwartej - fakt i J i ja przechłodziłyśmy obok niej - była jeszcze/ już zamknięta. Uchowałam sobie dwie puszku tego oto raju dla podniebienia! I piję właśnie jedną puszkę. Już kończę. Czemu w Polsce cydr jest tak mało popularny? Jest 100x lepszy od piwa z sokiem lub Reddsów. (Ja piję albo piwa pszeniczne albo żadne... Od jakiegoś czasu tak mam.. Samo mi nie smakuje, z sokiem też nie.)

piątek, 6 stycznia 2012

szczęście po raz drugi

będę ciocią. po raz drugi. przyszywaną. po raz pierwszy. k i b spodziewają się dziecka. planowana data przyjścia na świat: lipiec 2012. zdrówka życzę już teraz. cieszę się niezmiernie. trudno wyrazić słowami. to świetna wiadomość na początek roku. sama sobie życzę i skrycie liczę, że ich dziecko będzie naprawdę nazywać mnie ciocią a nie panią.

czwartek, 5 stycznia 2012

.

Na przełomie 2011/2012 udało mi się obejrzeć kilka dobrych, a może nawet świetnych filmów.
- Salę samobójców- poleciła mi koleżanka, zdziwiona, że nie słyszałam/ nie czytałam o filmie. Zapomniała i ona i ja sama, że przecież mnie wtedy w Polsce nie było i z tutejszą kulturą byłam przez jakiś czas na bakier. Już po obejrzeniu przeczytałam komentarze - skrajne- albo się podobał, albo nie, Mnie się podobał. Nowy, aktualny temat, nie tak bardzo o miłości.
- 50/50 - o tym filmie wspominała dziewczyna z podyplomowych. Bardzo dobry film!! Bardzo bardzo! O samotności, niezrozumienia, próbach - swojej wytrzymałości, przyjaźni, więzów rodzinnych.
- Erratum  - film ten jeszcze przed polską oficjalną premierą wyświetlany był w ramach goeteborskiego festiwalu filmowego. Mimo chęci nie udało mi się zdobyć biletu. Obejrzałam teraz. Świetny polski dramat. Świetna gra Kota. Mini dialogi, ważne każde słowo, każdy gest, mina. Choć może wydać się nudny. Co kto lubi. Ja lubię!
- Czekając na sobotę - o tym filmie dowiedziałam się buszując po filmwebie. Polski, dokumentalny. O życiu na prowincji. Dość prawdziwy, bo pokazuje prawdziwe życiu kilku ludzi z kilku polskich wsi w okolicach Warszawy. O ludziach, których można poznać wszędzie. Jednak momentami przerażająco prawdziwy i najzwyczajniej w świecie smutny.

poniedziałek, 2 stycznia 2012

...

Panika na początku roku nie jest wskazana, więc nie panikuję, ale delikatnie się denerwuję, stresuję i irytuję moją pracą mgr. Pełna weny, optymizmu i dobrych myśli zajęłam się dziś po raz milionowy milionową wersją wciąż pierwszego rozdziału i hm.. dużo mam do zrobienia. Ale wszystko jest do zrobienia. Cel: nie poddawać się i odesłać poprawioną wersję do niedzieli.

niedziela, 1 stycznia 2012

Barney XXX

New years resolution: continue being awesome

2o12

Już 2012. Patrząc wstecz na 2011, stwierdzam, że był to dobry rok.
Pół roku spędzone w Szwecji - poznałam na nowo, co to znaczy być lubianą, szanowaną, kochaną? Brzmi bardzo poważnie, ale może właśnie tak? Na pewno dostałam najpiękniejszy list miłosno-wyznaniowy w życiu. Szczery i na tamtą chwilę prawdziwy. 
Urodziła się J- chwilowo oczko w głowie rodziny - rodzice szaleją z dumy, że zostali dziadkami.
Rok pochopnych, odważnych decyzji pt podyplomowe studia kształcenia tłumaczy języka niemieckiego.
Rok pełen pięknych, niezapomnianych chwil w Szwecji, ale też drugie półrocze jakby pełne smutku, problemów innych, samotności..