niedziela, 12 lutego 2012

podsumowanie tygodnia

Właściwie powinnam napisać: podsumowanie kilku ostatnich dni.
Była A ze swoimi mądrościami typu "Cytrusy mają to do siebie, że się wysuszają jak tak leżą" (śmieję się do rozpuku, jak pomyślę o jej poważnym tonie i poważnej minie, kiedy to mówiła). 
Były zatem to istne ferie! 
Był rum, który wyżebrałam od brata- żeby mi przywiózł z Kuby. Były zatem i drinki z rumem w roli głównej.
Było: 'Dzwonię na policję... A, jaki jest numer na policję?' Był i przystojny pan policjant, który nas troszkę jednak olał.
Był trzaskający mróz i rozmowa do 3 w nocy. 
Był ból gardła i wizyta u lekarza.
Była też sobota z Wallandrem (Villospar przeczytane :))
Było też ustalanie sylabusa na najbliższe dwa zajęcia. (Jezu, jakie to trudne!! A tak na cały semestr? Tragedia - odłożyłam na jutro)
Został nieustępujący ból oczu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz