The iron lady Meryl Streep zgarnęła Oskara, a ja zdążyłam zobaczyć film z nią w roli głównej, zanim zacznie się wielkie boom, pt idźmy do kina, bo ten film lub aktor/ aktorka, który/a w nim gra, zdobył/a Oskara.
Film (ja chciałam zobaczyć też Sponsoring, Różę lub Big love- wciąż chcę) wybrała w zasadzie M, bo ja miałam za dużo typów. Świetny film, świetna gra aktorska, świetne obrazy. Dla mnie- niezainteresowanej historią Wielkiej Brytanii, co więcej nieznająca owej historii, film ani przez chwilę nie wydał się nudny. Za to jak M słusznie zauważyła, nie był tylko rozrywką - skłonił do rozmyślań.
Wobec śmierci wszyscy jesteśmy równi. I tak samo samotni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz