piątek, 27 stycznia 2012

.

właśnie słucham varius manx i przebudzenia - 'chciałam więcej niż mogłam unieść'. ja mam szczerą nadzieję, sama sobie życzę, głęboko wierzę, że uniosę wszystko, co sobie wzięłam na barki. a chwilowo jest tego dużo. za dużo. czyli nadmiar. dzisiaj to miasto na g. od godziny praktycznie tylko ziewam, i gdyby nie fakt, że siedzę na twardej podłodze i to że nie jest to podłoga mojego pokoju, to bym już zasnęła. jutro i w niedz zjazd, a  na nim moje ukochane tłumaczenia - milion razy a vista i tysiąc razy konsekutywka. a w poniedziałek egzam ze szwedzkiego. 6,5 godz, w tym wypracowanie, w którym UWAGA!!! (ja się śmiałam jak głupia, a później stwierdziłam, ze to wykładowcom totalnie odwaliło) mamy robić przypisy i bibliografię. dodam że piszemy ręcznie i na max 600 słów. żałosny zatem pomysł. zmierzam do tego, że będę wyczerpana. dzisiaj G, jutro, pojutrze (???może nie??) zjazd i Wilelkie Miasto całymi dniami, pon sądny dzień ze szwedzkim, wt czas, żeby odsapnąć i zregenerować siły, środa ustny szw, a czwartek szwedzki przekład + teoria przekładu... strzelę sobie w łeb, albo spanikuję tak, że na łeb dostanę. myślę że nastąpi to już w niedzielę.. bo przecież nadal ze szwedzkiego specjalistycznego znam jedynie słówko 'intercyza' i 'testament',.. super. czarno to widzę.
branoc!

1 komentarz: