niedziela, 1 stycznia 2012

2o12

Już 2012. Patrząc wstecz na 2011, stwierdzam, że był to dobry rok.
Pół roku spędzone w Szwecji - poznałam na nowo, co to znaczy być lubianą, szanowaną, kochaną? Brzmi bardzo poważnie, ale może właśnie tak? Na pewno dostałam najpiękniejszy list miłosno-wyznaniowy w życiu. Szczery i na tamtą chwilę prawdziwy. 
Urodziła się J- chwilowo oczko w głowie rodziny - rodzice szaleją z dumy, że zostali dziadkami.
Rok pochopnych, odważnych decyzji pt podyplomowe studia kształcenia tłumaczy języka niemieckiego.
Rok pełen pięknych, niezapomnianych chwil w Szwecji, ale też drugie półrocze jakby pełne smutku, problemów innych, samotności..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz