Swego czasu poznawałam dużo ludzi w pociągach.
Kiedy jeździłam każdego dnia do liceum szczególnie.
Ludzi +- w moim wieku.
Były wspólne tematy, był śmiech, były zapomniane portfele i zapomniane bilety miesięczne pkp.
Im jestem starsza, tym mniej ludzi poznaję.
A o tamtych poznanych kiedyś, tylko czasem sobie przypominam i zastanawiam się, co u nich.
Teraz wbiegam na peron z szalem trzepoczącym na wietrze, kluczykami od auta w dłoni i rozpiętą torebką.
Stoję zawsze sama. Z dala od wszystkich.
Cenię ten czas w pociągu.
W takie czwartki to są ok. 4 godz.
4 godz. czasu, żeby czytać. To dużo.
Nauczyłam się nawet wybierać przedziały, miejsca, gdzie wiem, że będę miała ciszę i spokój.
Bo nigdy nie wiadomo, kiedy zechcę wykorzystać ten czas na sen.
"Im jestem starsza, tym mniej ludzi poznaję."
OdpowiedzUsuńJa osobiście więcej trochę, ale to tylko przelotne. Pociągi mnie inspirują do myślenia, tęsknoty, marzeń czy po prostu odsypiania;p Ale nigdy nie poznałam nikogo interesującego na tyle, żeby dłuższe zdania wymienić, a jeżdżę od 3 lat. Odstraszam ludzi?;p
OdpowiedzUsuńja jeżdżę dziewiąty (9!!!) rok (właśnie to sobie uświadomiłam, a mam przecież wciąż mniej niż 30 lat! dużo mniej), w tym 4 lata codziennie w tę i z powrotem. ostatnie 5 lat mniej regularnie, ale jednak minimum 2x w tyg trasę w tę i z powrotem zrobię. większość osób, które poznałam, to osoby z mojej mieściny, a że mieścina nie jest metropolią, to i tak kogo poznać miałam,to pewnie poznałam.
OdpowiedzUsuńprzewinęło się parę ciekawych osób i kilka znajomości,które trwają do teraz, mimo że pozostały tylko pociągowymi. może aż?