poniedziałek, 31 października 2011
przyjemności
Czasem warto sobie pozwolić na chwile spontaniczności i przyjemności. W sobotni wieczór unosił mnie alkohol. Mojito zrobiło swoje. W niedzielę dość spontaniczny wyjazd do Dużego Miasta, mimo że długi, okazał się całkiem udany. Z masą jedzenia (hotdogi na Orlenie, ciasto, Caramel Macchiato!! w CoffeeHeaven, tortille w Maku), zakupami (mam dość futrzaną czapkę i piękny sweter :) )i kinem (Baby są jakieś inne - nie tak fajny). Fajne godziny w gronie znajomych. Miła przerwa od niemieckiego, w którym się zagrzebałam kilka dni temu.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz