piątek, 28 października 2011

long day

Moje obrabianie (jakbym się na tym znała!) i wybieranie zdjęć do wywołania zajmuje mi wieki. Ciągnie się niemiłosiernie. Postanowiłam, że do końca roku album będzie gotowy. Możliwe nawet, że albumy. Bo zdjęć do wywołania mam dużo. I wywołanych też dużo. W końcu przez 10 miesięcy na obczyźnie wiele się zdążyło wydarzyć. Było co dokumentować. Mam zdjęcia wszystkiego- mnie i zabytków, jedzenia, tabliczek, zwierząt. Wszystkiego, co chciałabym zapamiętać. Bo pamięć jest ulotna. A ja nie wiem, czy wrócę do Goeteborga na dłużej. Dłużej niż tydzień, dłużej niż miesiąc. 
Od powrotu ze Szwecji uzbierało się też dużo innych zdjęć. Też czekających na wywołanie. Szwecja ma pierwszeństwo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz