poniedziałek, 3 października 2011

kłoda we własnym oku

Gardziłam opowiastkami o wakacyjnych romansach z przystojnymi, wyżelowanymi, ale jakże metroseksualnymi Włochami. Z obrzydzeniem i niezrozumieniem słuchałam o relacjach typu sex-friends. Nigdy nie wybaczę byłemu eks tego, że przez cały czas bycia ze mną miał za plecami inną, z którą był niby tylko dla seksu. Oceniałam tych ludzi i zapewniałam, że sama nigdy tak nie zrobię, nigdy taka nie będę. A okazałam się być dokładnie taka sama. Może jedynie w tym lepsza, że z góry założyłam, że ten związek nie przetrwa, że jest to taka przygoda. No i była. Ale czy aby na pewno to czyni mnie lepszą? Nie. Czyni mnie tylko wyrachowaną. Bo czy chciałabym dowiedzieć się, że mój niemiecki K związał się ze mną zakładając i nadając okres ważności nas? Nie. Nie chciałabym. A jednak jestem chamem i sama tak zrobiłam. Czy dobrze się z tym czuję? Nie. Przeżyłam świetny czas. Ale teraz ani przez minutę o tym nie myślę. Był dla mnie takim T. Z małymi modyfikacjami. Zawsze chętny spędzić ze mną czas, otwarty na moje propozycje i pełny własnych pomysłów. Tak, jestem suką.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz