wtorek, 4 października 2011

Gothenburg, here I come

To już jutro. Cieszę się strasznie. I na T, u którego będę mieszkać, i na M, u której miałam mieszkać, i na A od książek, i na A od kiszonego śledzia, którego zjadł, i na S, który niekoniecznie jest z Bośni. I na miasto. Na sernik, na kanellbulle, na lody. Na Slottsskogen z łosiami i fokami, na Saltholmen i wyspy, na Ramberget i widoki, na Hagę i Andra Lang. Na kościół rybny z pysznymi rybami. Na sushi. Na after. Na cydr każdego wieczoru.
I będę przeszczęśliwa, jeśli połowa z tego wypali. Taaaaaak się cieszę. Wracam w niedzielę. Z masą zdjęć.

1 komentarz: