środa, 14 września 2011

sądny dzień

Może przesadziłam z tytułem posta, ale! coś jest na rzeczy. Dzisiaj o 15 zadzwoni Pani z innego Dużego Miasta w celu przeprowadzenia ze mną rozmowy kwalifikacyjnej... Potrwa ona ok 20-30 min. Jakaś jej część będzie sprawdzała mój angielski. Czuję, że będzie to moja porażka. I czuję, że źle zrobiłam nie informując Pani w mejlu lub podczas pierwszej rozmowy, że jestem studentką studiów dziennych (i podyplomowych!!!), że nie jestem z tego Dużego Miasta ani z drugiego Dużego Miasta, tylko z mojego Siepaczowa, że mój szwedzki nie jest biegły, że mój niemiecki nie jest biegły, że nie znam się na niczym, że nie mam doświadczenia. Nie wiem, czy ta rozmowa to dobry pomysł. Boję się.

1 komentarz:

  1. Trzymam kciuki za udaną rozmowę ! :)
    Więcej optymizmu Piękna ;*

    OdpowiedzUsuń