niedziela, 14 sierpnia 2011

marzenia!

Marzenia snuć każdy może. Niektóre z góry skazane są na klęskę. Jak np. opcja czytania myśli innych. Kto o tym nie marzył? Kto nie chciał posiadać takiej umiejętności choć na chwilę? Czasem tak bardzo chciałabym wiedzieć, jak inni mnie postrzegają i oceniają? Mi samej ciężko przychodzi samoocena. Ciężko ubrać w słowa moje dwadzieścia parę lat życia. Nazwać cechy charakteru. Tyle sprzeczności. Co dziwne- ciężko byłoby mi nawet wymienić zainteresowania. Czasem myślę sobie, że jestem nudna jak flaki z olejem, że jestem za mało przebojowa, zbyt zdystansowana, zbyt nieśmiała. Że nie robię tego, co chcę, ale to, co będzie lepsze w oczach choćby rodziców. I to jest dorosłość? Dopóki jestem uzależniona finansowo, niewiele się zmieni. Chyba chciałabym wyjechać. Na parę lat. Nie musi to być Szwecja. Nie muszą to być Niemcy. Może to być stolica. Kraków. Lub każde inne miasto. Z dala od Siepaczowa (nazwa fikcyjna, ale urocza, myślę sobie. Wymyślona parę lat temu. Nie przeze mnie.) Być gościem w domu. Być gościem w mieście. Straszne. Ale czasem o tym marzę. Tylko jeszcze nie wiem jak to zrobić.  I czy będę mieć odwagę. Czy będę mieć serce. Niedawno przyjaciółka powiedziała cenne zdanie, w innym kontekście, ale cenne: Po ślubie trzeba wybierać stronę męża, a nie rodziców. Własne dobro zatem. Gdzie ja znajdę miłość? Czy przegapiłam ją, bo byłam zbyt tchórzliwa? Czy przegapiłam ją, bo jestem zbyt dumna? A zegar robi tik-tak.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz