czwartek, 21 lipca 2011

trochę Szwecji

Oprócz miliona wspomnień, zapachów, smaków i widoków każdego prawie dnia w mojej głowie, oprócz zdjęć, które częściowo wywołałam, a częściowo zabieram się za wybranie kolejnej partii do wywołania, kilka rzeczy od czasu do czasu przypomina mi o tym, że ostatnie prawie 10 miesięcy spędziłam w Szwecji. Wydaje się to być zupełnie nie do wiary. I tak straszne odległe.
Syrop z orzecha laskowego dodany dzisiaj do mleka- prezent imieninowy, zakupiony w goeteborskiej herbaciarni, jest namacalnym dowodem. Byłam tam. Dwa ciastka przy laptopie, wczoraj wyszperane w szafie, kolejnym.
Czas tak szybko ucieka.
Bo dla mnie niewiele innych miast istnieje oprócz Siepaczowa, P-nia i ukochanego od pierwszego spotkania Gbg.  Jest i on:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz